Jako nastolatka byłam przekonana, że dotyk małego dziecka to coś niezwykłego. Jako matka zaś, muszę powiedzieć, że... coś w tym jest ;)
Pamiętam moje pierwsze dni z Julem z domu, jego bezzębny uśmiech i mleko wylewające się po policzku. A niemowlaki lubią zacisnać na czymś piąstki. Dawałam mu więc swój najmniejszy palec do trzymania. A starszy Julo miał, zresztą ma nadal bojowe nastawienie do świata. Chodzenie za rękę? Zapomnij! Długo, oj, długo musiałam z nim walczyć, zanim się przyzwyczaił. Na szczęście już nie ma z tym problemu, ale... Pewnie niedługo, bo zaraz będzie już na to "za duży".
Tak więc, dotyk, mała rączka i duża łapa.
A Julo lubi bawić się moimi rękoma. Po paznokciach nauczył się rozpoznawać kolory ;) Ach, te łobuzy...
Ale dotyk ma jeszcze jedno imię. Takie, które daje ciut więcej adrenaliny, zresztą, sami popatrzcie:
Przyznaję się bez bicia, bardzo często jest ze mnie taka przysłowiowa "baba za kierownicą". Kiepsko mi wychodzi parkowanie i cofanie, a jak trzeba wyprzedzić ciągnik to jest "Ojesusssmaria!". Ale przynajmniej nie wlokę się i zawsze pierwsza ruszam ze świateł. A jak jadę sama, jest piękna pogoda i droga pusta....
Wiecie sami, prawda?
Lubię ten dotyk i lubię wiatr we włosach. A że w moim autku popsuł się prędkościomierz.... ;) W razie czego będę miała wytłumaczenie :P
TU dotyk w interpretacjach innych.
Miłego piątku!
No, no! Wiatr we włosach, wiatrem we włosach, ale! Pamiętaj, że mas Jula!Chwalę za ruszanie od razu spod świateł. Nie rozumiem ludzi, którzy - gdy zapali się zielone - dopiero wrzucają bieg...
OdpowiedzUsuńŁadne paznokcie. :)
OdpowiedzUsuńRozczulają mnie niebywale zdjęcia z dzieciaczkami :P
OdpowiedzUsuńTeż lubię wiatr we włosach, ale wolę, gdy mnie łapie na szczycie jakiejś wieży.
OdpowiedzUsuń;*
PD
P.S.
Wiedziałam, że Twoje zdjęcie będzie wyglądało tak, jak to pierwsze ;)
Pierwsze zdjęcie urocze :)
OdpowiedzUsuń