Moje niezapominajki

Moje niezapominajki

Różni ludzie przewijają się rzez nasze życie. Czasami niektórzy są w nim obecni tylko przez chwilę, ale ta chwila wystarczy, aby wpisali się w naszą pamięć już na zawsze. Innym razem jest zupełnie odwrotnie. Znamy kogoś długo, co więcej, wydaje się nam, że dobrze. Aż tu nagle okazuje się, że niekoniecznie. A gdy taka osoba znika - zadziwia nas, że to zniknięcie wcale nas nie dotknęło tak, jakbyśmy się tego spodziewali...

No dobra, ale ja dzisiaj chciałam o tych pierwszych.


Bo wielu jest w moim życiu ludzi, których "znałam" tylko przez chwilę. Jedno przypadkowe spotkanie. Góra dwa. Potem już nie. Ale mimo to, kontakt się nie urywa. Jest facebook, są wiadomości. Może nie zawsze częste, bo przecież każdy z nas ma swoje własne życie. Ale są. Najważniejsze, że są. I, żeby było śmieszniej, w moim przypadku dotyczy to głównie kobiet. To kobiety potrafią "zaznaczyć" się tak, że o nich nie mogę zapomnieć.


Ale ale! Jak to się mówi, ta strzałka działa w obydwie strony. Bo skoro ja pamiętam to oczekuję również, że ktoś, będzie pamiętał. I dlatego te niezapominajki...


Wstrętna jestem nie? Zmuszam ludzi, żeby o mnie pamiętali ;)




Ina

Ciao Roma!

Ciao Roma!





























  • I said 'leave me alone, I'm just building a ruin'!


Ina

Trochę nas

Trochę nas

Jakiś czas temu udało się nam wygrać mały konkurs i zostaliśmy z Julem zaproszeni na spacer fotograficzny. Ciocia Ania, której zdjęcia możecie znaleźć TU i TU, zajmuje się głównie fotografią dziecięcą, choć nie tylko. A poza tym, jest przemiłą i prześwietną osóbką, której uśmiech nie znika z twarzy. I jest baardzo cierpliwa! Tyle czasu biegać za małym marudą i znosić jego humorki... A Julek przecież potrafi!


Ale dało się coś wykrzesać z mojego małego modela ;)




A i ja się załapałam na małe co nieco:



Miłego!

Ina

Jeśli nie kartki, to co?

Jeśli nie kartki, to co?

Pytanie proste i logiczne, prawda? To takie oczywiste. Skoro zaprzestałam robienia kartek (nie zarzekam się, że do tego nie wrócę, na razie po prostu mam karteczkowy "urlop") to muszę robić coś innego, prawda? Ano najprawdziwsza prawda, albowiem, jak to ktoś mądry kiedyś powiedział:

natura horret vacuum

Czy ja mogę nic nie robić? Czy ja mogę po prostu siedzieć? Wytrzymać chwilę nic nie dłubiąc, nie sklejając, nie kląć pod nosem że nie układa się tak jak powinno... Jeżu kolczasty, co ja bym zrobiła z rękami? A fajki? Cały karton bym roztrzaskała w jeden dzień. Nie wspomnę o skołatanych nerwach (LPA pewnie zamieniłoby się w miasto duchów). Bo przecież, bo to takie normalne, bo ja MUSZĘ!

Tylko jeśli nie kartki to co? Ano też coś na K.

Koraliki.

Małe i duże, ale bardziej małe, drobniutkie, równiutkie, które uciekają spod palców, i w które nie zawsze jest łatwo trafić cienką igiełką. Koraliki, które są wdzięcznym tematem wielu wariacji. Koralikowe bransoletki, koralikowe kolczyki, naszyjniki... Co tylko się da. Zresztą, sami popatrzcie:









To oczywiście tylko niektóre moje tworki - potworki. Spora część jest już od dawna u nowych właścicieli. 

I to nic, że nitki bez przerwy się plączą, a igiełka co i rusz ukłuje nie tam, gdzie trzeba. I to nic, że nadgarstek boli (z nadgarstkiem to chyba temat na osobny post, albowiem historia jest długa i bez happy endu). Ważne, że koraliki się układają w mniej lub bardziej sensowne wzory. I ważne jest to, że mam co robić z rękami.



Miłego upału!

Ina

Roztoczańskie miasta

Roztoczańskie miasta
No i co? Znowu mnie nie było. Ale tym razem zawinił sprzęt. Na szczęście już jest po kłopotach, a ja spieszę z zaległymi fotkami. Roztoczańskie krajobrazy już były, tym razem więc garść cywilizacji ;)








Na  dzisiaj tyle, wkrótce będzie więcej ;)))

Miłego!

Ina
Copyright © 2016 Świat według Iny , Blogger