Hej, hej. I znowu ja.
Dziś już mi trochę lepiej. Co prawda, boli nadal, jednak przynajmniej jestem w stanie cokolwiek robić. A robię całkiem sporo. Chcecie zobaczyć? ;)
A więc, po pierwsze.
Tag.
Na skrapki-wyzwaniowo pojawiła się propozycja, żeby stworzyć pracę zainspirowaną "czymś nowym" (LINK). Powstało więc małe coś. A co to ma do nowości? Wiele i nic, chciałoby się powiedzieć.
Przede wszystkim: kredki. Zwykłe, ołówkowe. Od nowa odkrywam, jaką frajdę sprawia rysowanie nimi. Dodatkowo wiąże się to z sytuacją, która będzie dla mnie nowa: Julo od września idzie do przedszkola. Kredki chyba więc pozostają w temacie przedszkolnym;). I co tu jeszcze z nowości? Jak już wspominałam jakiś czas temu, mam od niedawna dwie małe, rozrabiające kotki - współlokatorki. Jak to się ma do całej reszty? Kolejne małe szczęścia;)
A pracka wygląda tak:
Dodatkowo, jako, że jest tagiem. Może specyficznym, ale jednak. I chyba jednak w klimatach wakacyjnych: zarówno w kolorystyce jak i przekazie. Zgłaszam go więc na wyzwanie na Craft Artwork (LINK).
Ale lećmy dalej. Jest jeszcze jeden tag., W zasadzie tag - żurnal ;).
Też na wyzwanie na Craft Artwork (LINK). Tym razem tematem miała być zawartość torebki, więc... Hmm;)
Szczerze mówiąc, pierwsza moja myśl - chaos. Ale zaraz potem zaczęłam się zastanawiać. Bo przecież moja torebka, to taki swój własny świat. A co za tym idzie, taki mały EKO - SYSTEM ;) Powstał więc tagowy ekosystem.
A do tego, wybaczcie, ale nie mogłam się powstrzymać, Ina szperająca w swoim małym ekosystemie;)
Ale to jeszcze nie koniec na dzisiaj. Jeszcze jedno wyzwanie na CA. Tym razem mini - książeczka. (LINK) Robiłam wcześniej książeczkę o emocjach, co było dla mnie nie lada wyzwaniem. Kolejnym tematem stały się pasje. A jakie ja mam pasje?
W zasadzie jest ich wiele. Ale jedną z najważniejszych jest Juliusz Słowacki. To nawet nie pasja. To bzik. Fioł i nie wiem co jeszcze. Przecież syna po nim nazwałam Juliusz;) A może to prawdziwa miłość? Szkoda tylko, że niespełniona... No ale cóż, zawsze powtarzałam, że powinnam urodzić się w XIX wieku...
Ta książeczka, w odróżnieniu od poprzedniej, jest robiona z przymróżeniem oka. Co zresztą da się zauważyć;) Ogólnie schemat jest prosty: na jednej strony moja teksty, wypowiedzi, a na kolejnej cytat z Juliusza. Wszystko skomponowane tak, aby tworzyło, lub przynajmniej próbowało tworzyć, zgrabną całość.
Pasjami rwę włosy z głowy / Lecz zaklinam, niech żywi nie tracą nadziei
Biegam po deszczu, kocham się w wietrze, lecz / Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy
Z głową ku górze wciąż prę do przodu bo / Los mię już żaden nie może zatrwożyć
Pasją mą nadzieja złodziejka i mała mysz / Zostanie po mnie ta siła fatalna
Więc chociaż już późno i herbata wystygła / Więc taki już los mój na grobowcach siadać i szukać smutków błahych, wiotkich, głupich
Siedzę przy stole niezreformowana, naiwna jak koza co kocha barana / Ta droga moja: żyć, cierpieć i tworzyć. I wszystko to czynię a więcej nie mogę
Niestety, do części napisów użyłam atramentu. Tak, chciałam nadać klimat. A wyszło jak zwykle. Ciut się rozmazało, przez co nie wszystko jest do końca czytelne :/
Pracek tyle, chociaż nie... Może wyzwań tyle. A co do pracek... To chciałam pokazać Wam coś jeszcze innego:
Bransoletka. Ale nie taka zwykła. Robiona zgodnie z instrukcją na TYM blogu. Z tą jednak różnicą, że...
Po pierwsze, nie miałam jako takich zawieszek. W sumie zawsze coś mogłabym zmajstrować, ale. No właśnie. Nie wiem, czy też macie taki problem z biżuterią jak ja. Otóż jestem uczulona na jakiś dziwny metal, taki, którego używa się praktycznie wszędzie. A co za tym idzie - nie mogę nosić nic metalowego. Złoto i srebro przejdzie. Ale nic więcej. Metalowe elementy pasków do spodni mnie uczulają. Ostatnio kupiłam sobie kauczukowy łańcuszek. No i co? Tez dostałam uczulenia, bo miał metalowe zapięcie. Kolczyki? Tylko antyalergiczne. Ale i tak co jakiś czas muszę robić przerwy. I to dłuższe.
A więc metalu, kimkolwiek jesteś, nie lubię Cię!
Zawieszki musiałam więc tak zmajstrować, żeby móc je nosić. A z pomocą przyszedł mi... Mój ukochany quilling;) Tak więc udowodniłam, że z papierka i rzemyka tez można zrobić bransoletkę;)
Ale to jeszcze nie koniec rewelacji na dzisiaj. Zazwyczaj co niedziele publikuję fotki. A że ostatnio tego nie zrobiłam... To dziś nadrabiam;)
To może na sam początek mój Julo ukochany i uchachany;)
Jego minki są wprost genialne, a fotki świeże - z niedzieli.
No i na deser. Moja mała sesja zdjęciowa. Coś z serii finding beauty in negative spaces.
Pomysł do głowy wpadł mi wczoraj. Miałam sporo czasu (zanim mnie jeszcze bolało), postanowiłam więc pobuszować z aparatem w plenerze. Ale tu odezwało się moje lenistwo. Bo mam swoje ulubione miejsca. Ale kawałek musiałabym przejść. A mi się nie chciało;P Musiałam więc poszukać czegoś bliżej. Idealny więc okazał się... most! A w zasadzie teren pod mostem.
Jak to pod mostami bywa, tu popisane, tu pomazane, nie do końca ładnie pachnie i wszędzie walają się śmieci. Ale i tu można znaleźć odrobinę spokoju i piękna.
Jak patrzę na to zdjęcie to aż mi się chce zaśpiewać: I taką wodą być...
Jak jest most, musi być i rzeka. Niewielka i płytka. Przynajmniej teraz taka była;) Piwonia jej miano.
A to widok na rzekę z mostu. Prawda, że nieduża?
I most z ciut oddali.
Oczywiście, gdzie Ina tam i dymi.
I na koniec szalona fotografka amatorka.
I może na dziś już wystarczy. I tak się rozpisałam. I tak już Was zamęczyłam. Enjoy i do następnego!
ależ się u Ciebie dzieje! super pomysł z kredkami! myślę, że warto wracać do tego, co kiedyś sprawiało nam tyle radości :)
OdpowiedzUsuńi klimaciarska fotorelacja :)
jesteś niesamowicie kreatywna!
OdpowiedzUsuńekosystem - rewelacyjny
i książeczka o pasjach... taka pełna pasji!:)
Fantastyczne fotki!!! Mega klimat!!! Twoje formułowanie myśli, dobór zdjęć - rewelacja. I ekosystem Iny :))) Podziwiam w tym wszystkim fascynację Juliuszem i masz takiego fantastycznego, małego brzdąca. Tyle tego wszystkiego :) Ogromnie dziękuję za udział w moim wyzwaniu - masz fantastyczną pasję :)
OdpowiedzUsuń