Przed snem... Robię wiele rzeczy. Zaglądam do pokoju małego, aby sprawdzić, czy wszystko gra, przykryć go (bo na 90% się "rozkopał"), pogłaskać po jasnej czuprynie i pocałować na "dobranoc". Przed snem nastawiam budzik i obliczam, ile godzin będę mogła tym razem pospać. Przed snem sprawdzam "fejsa" i maila, bo może ktoś coś... Przed snem patrzę na zlew pełen brudnych naczyć i myślę sobie "nie dziś... nie teraz...". Przed snem idę do łazienki i patrzę w lustro. Zastanawiam się czasem, kto to jest?
Przed snem robię wiele rzeczy. W różnej kolejności. Co jest ostatnie? Nie wiem.
Ale jest jeszcze coś, co zawsze robię przed snem. Wychodzę na schody na zewnątrz. Po co? Nietrudno się domyślić. I na tych schodach siedzę i myślę. O wszystkim. O tym co miałam zrobić danego dnia, a nie udało mi się. O tym, co trzeba zrobić jutro. O tym, co będzie, co być mogło, a nigdy się nie wydarzy.
Patrzę na ten kawałek miasta, czasem przejedzie jakiś samochód, czasami poobserwuję "pielgrzymki" na CPN (w końcu to całodobowy monopolowy). Patrzę i myślę.
A TU inne przedsenne czynności.
Ina
czyli nie tylko ja myślę i myślę:)
OdpowiedzUsuńBlond, nie bląd pani polonistko.
OdpowiedzUsuńZapomniałam o prawym alcie, powinno być błąd, Panie Anonimie :P
UsuńHmm, szkoda, że nie znalazłam miejsca, w którym rzekomy błąd (nomen omen :P) się znalazł. Bardzo mnie ciekawi kontekst, w którym ktoś mógł pomylić słowo "błąd" ze słowem "blond". Z innej beczki, uwagi tego typu zamieszczone anonimowo raczej nie zostaną policzone in plus :)
UsuńZdecydowanie nie polonistka ;)