A w Andrzejki też wróżyłam! ;) Chociaż wróżb nie było w planach. Ale tak jakoś, samo... W sobotni wieczór odbyła się powtórka z Grechuty. Skończyliśmy gdzieś około 19 i wprosiliśmy się na herbatkę do stowarzyszeniowej Pani Prezes, czyli po prostu Mateczki ;) A że ktoś w końcu rzucił hasło: "przecież dzisiaj Andrzejki, musimy sobie powróżyć!".. Od razu znalazła się świeca i klucz. Wiadro z wodą również. To lejemy? Lejemy!
A oto co mi wyszło:
I teraz proszę wszystkie mądre głowy, żeby mi powiedziały: co to jest? W pierwszym odruchu przypominało mi to zwierzątko płynące po wodzie. Gdy rzuciliśmy na ścianę cień - wyglądało jak czajnik. Nie potrafię odszyfrować żadnego z tych symboli, nie wiem więc niestety co mnie czeka :P
A Julo? Julo nie chciał lać...
Ale, ale! Ja mam chyba ogólnie jakieś "szczęście" do tego typu wóżb. W zeszłym roku przy Wigilii siedziała z nami rodzina mojego Szwagra. Jego Mama przyniosła pierogi. "Ale uważajcie!" - mówiła - "W jednym jest schowany grosik. Kto go znajdie będzie miał szczęście w przyszłm roku". Momentalnie dzieciaki (13,12 i 10 lat) rzyciły się na pierogi, bo każde chciało znaleźć. A grosik schowny był w moim. Mam go do dzisiaj, ale jakieś wielkie szczęście mnie nie spotkało. Bogactwo też :P Chociaż, no dobra, rok się jeszcze nie skończył ;)
Na laniu wosku nie skończyły się jednak sobotnie "wróżby". Poleciało hasło: "Ustawiamy buty!". No to ustawiamy. Jednak aby podkreślić komizm sytuacji, muszę podać skład ekipy wróżącej: dwie rozwódki, dwoje dzieci (jedno z autyzmem, drugie 4-letnie), studentka mechatroniki i wujek A. Wszyscy "wolni". No to ustawiamy!
But za butem. Julo przestawia, pilnuje mini pociagu: "Mamo, ale jak chcę, żeby mój bucik był zawsze pierwszy!". Nie ma tak dobrze. Wielkimi krokami zbliżamysię do drzwi i progu. A ja, widząc, jak rozwija się sytuacja, zaklęłam cicho pod nosem. W końcu pociag dojechał do celu. Jest. Z pretensjami w głosie rzucam: "Znowu?!". A Julo krzyczy: "Nie! Jeszcze mój!" :)))
Jak dobrze, że to tylko zabawa ;)
Ina
EDIT: Info z ostatniej chwili. Pada śnieg! Prawdziwy, najprawdziwszy śnieg! Grube płatki lecą z nieba, pierwszy u nas w tym sezonie.:)
Miłego!
Pierwsze skojarzenie....to za przeproszeniem glut :))))
OdpowiedzUsuńdrugie....mały dinozaur
ale za cholerę nie wiem co to znaczy :))) może będziesz w ciąży? :)
Dino żarł i zeżarł? ;)
UsuńW ciąży, no chyba że ze Słowackim :)
A może się i Słowacki nazywać bylebyś go kochała :))))
UsuńTak mi się skojarzyło...
UsuńFajnie się skojarzyło :)
UsuńMnie jakoś tak przypomina embrion, tylko że kolor jakiś taki:-)))
OdpowiedzUsuńHa! Widzisz już druga osoba mówi Ci że będziesz w ciąży ;P
UsuńJakby lali wosk czerwony, to ten 'embrion' byłby czerwony. Nie kolor ma tu znaczenie, ale kształt. Cóż.... jestem trzecia z tym samym skojarzeniem ;P
UsuńNienawidzę Was :P
UsuńUff, dobrze, że my w grupie, bo sama to bym się chyba załamała ;-)))
UsuńW grupie siła, a ja taka jednak biedna sama przeciw Wam.. :P No cóż, ja widzę zwierzątko na wodzie i kropka! ;)
Usuńa nie glutka? :))))
UsuńNie :P Chyba że krem krówkowy :D
Usuńech....kolor jakby nie ten :)))
UsuńBuyniowy? :)
UsuńTen jest stanowczo glutowy :)
UsuńNo to chyba coś w tym jest, bo jak tylko spojrzałam to zobaczyłam embrion...nawet stopę tam widzę ;)
OdpowiedzUsuńNo dinozaur też w sumie może być...Ten embrion to może nie ciąża, a jakieś nowe "dziecko"? Jakiś super projekt albo nie wiem co...coś nowego i fajnego :)
I ta interpretacja mi sie podoba :)
Usuńalbo glutek, albo dzidziuś! Na dwoje babka wróżyła! :)
OdpowiedzUsuń