Eee. No tak. Mikołajki były wszak w piątek, a ja dopiero dziś o tym. Ale nic to, lepiej późno niż później, jak to mawiały starożytne gumisie.
Ja chyba nie byłam ani grzeczna, ani nie, bo nawet rózgi nie dostałam, ale za to Julo...
Dostał rózgę właśnie. Ale jak głośno obiecał, że już będzie grzeczny, to znalazły się i prezenty, a wśród nich...
Takie coś. Znaczy się, klocki magnetyczne. Pomyśleliśmy z Mikołajem, że skoro z Julka taki konstruktor, to może i takie mu się spodobają?
Tylko, że... Najbardziej tymi klockami była zainteresowana mama. Zaczęła budować. Najpierw piramidę:
Potem dużą piramidę:
Potem coś wiszącego:
I różne inne dziwne i przypadkowe konstrukcje:
A mówią, że kobiety nie mają wyobraźni przestrzennej...
Ciekawostka: z takich klocków nie da się, po prostu nie da zbudować sześcianu. Paranoja normalnie! Próbowałam nie raz. A jak w końcu sześcian stanął, potrzymywany moimi palcami, to i tak runął po kilku sekundach. Za to wszystko inne, co ma w podstawie trójkąt albo trójkąty - działa bez zarzutu.
Ale to się bawiłam ja. Julek, jak już dorwał się do klocków, budował płaskie dżdżownice:
Ewentualnie stonogi. Albo nie. Albo: "Mamo! Bo to jest prąd, a to jest gniazdko"- o!.
Jednym słowem - fajnie jest się/sobie po(d)budować.
:)
Ach! I jeszczee! Wyszperałam na stronie Julkowego przedszkola cudne zdjęcie z pasowania:
Miłego!
Ina
ale Julo cudny! i tak mu się oczyska smieją. Myslę, że takie magnetyczne klocki to niezły odstresowacz, no, chyba, ze sie człowiek wkurzy jak ten sześcian mu nie wyjdzie! buziole!
OdpowiedzUsuńNa szczęście piramidy działają uspokjająco ;)
UsuńSyn miał takie klocki, uwielbiał się nimi bawić. Jak się nauczył liter, to robił z tych klocków proste słowa, a nawet zdania.
OdpowiedzUsuńO, ciekawe, może i mojego do tego zachęcę, kilka literek jż zna ;)
UsuńGeomagi :) chyba tak się nazywały :)
OdpowiedzUsuńTeż je lubiłam :D
Możliwe, chociaż w suie każda firma robi swoją nazwę. Al i tak są fajne ;)
UsuńGenialne! Maciek by szalał. Może dostanie na urodziny, chociaż to dopiero w maju, a matka też by się podbudowała i to znacznie szybciej... ;)
OdpowiedzUsuńTo pozostaje tylko czekać do maja ;)
UsuńMój Robert też ,jak był młodszy, dostał takie klocki i nadal od czasu do czasu po nie sięga- układanie ich to wspaniała, rozwijająca zabawa:) Julek cudny, zdjęcie zdecydowanie trzeba oprawić;) Buziolki!!!
OdpowiedzUsuńPomyślimy o oprawie ;) Jak widać niektóe zamiłowania nie przechodzą ;)
OdpowiedzUsuńDuma i powaga chwili bije z jego oblicza. Od razu pamięć emocjonalna przywołała moje przedszkole i Dankę, kruczoczarną córkę taksówkarza, z którą tańczyłem krakowiaka. eh! to były czasy:-)))
OdpowiedzUsuńJest w nim taka radość i pokój, i tak wiele uroku osobistego... Śliczny chłopczyk :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że są takie klocki. A prąd płynący do gniazdka bije na łeb wszystkie inne konstrukcje. Nie ma to jak dziecięca wyobraźnia :)))
tak to już jest, że dorośli bawią się najlepiej zabawkami dla dziecka :)))
OdpowiedzUsuń