Bez szału

Szał na zakupy mikołajkowe jeszcze się w moim mieście nie zaczął, a do sklepu przychodzą same... marudy. Tak, marudy straszne. Ludzie marudzą, kiedy nie mają pieniędzy. Dla mnie to głupota. Jak nie mam pieniędzy to nie chodzę po sklepach - proste i logiczne, prawda? Niestety w handlu nie ma miejsca na logikę,
I dziś taka jedna maruda przyszła. Z mężem.
I oglądają matę grającą dla dziecka. Mata - takie ustrojstwo. Plakat z rysunkami zwierząt. Naciskasz na zwierzątko i słyszysz jego "głos". Kurki, krówki i tam takie. Proste? No niestety nie do końca.
W większości tego typu zabawek nie ma baterii. To znaczy - nie ma w zestawie Trzeba je sobie samemu dokupić. A my u siebie baterii na sprzdaż nie mamy.
A te marudy... cóż, już miały kupować, aż tu nagle zapaliła się im czerwona lampka.
- Przepraszam, a po jakiemu to mówi?
...
Konsternacja. Chwila ciszy. Żeby nie krzyknąć, ani się nie zaśmiać.
Grzecznie tłumaczę, że to nie mówi, to są odglosy zwierzątek.
Nie dociera.
- No bo jeżeli to mówi po angielsku, to...
Wróć. Tłumaczę, że przecież zwierzątka w każdym kraju "mówią" tak samo.
- Ale jak włączę i będzie mi to mówiło po angielsku...
...


Kupili. Ale dopiero wtedy, jak wygrzebałam ledwo zipiące baterie, rozkręciłam matę i im "udowodniłam", że te zwierzęta nie mówią po angielsku.

Coż...

Nie, nie skomentuję.


Ina

14 komentarzy:

  1. Hahahahahhah. :D Ale się uśmiałam. Ludzie to mają pomysły. ;) Ale fakt faktem, że po angielsku pies szczeka 'woof, woof' a po polsku 'hau, hau'. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... a po włosku "bau bau" ;) Ale te odgłosy były "naturalne" ;)

      Usuń
  2. ciekawe jak gdacze angielska kura :)))) znam ten ból, wiele lat byłam handlowcem i to mnie wiele nauczyło o ludziach. niestety niezbyt dobrych rzeczy ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety. Jakoś nigdy nie zapamietujemy tych "dobrych" klientów, tylko takie "przypadki" ;)

      Usuń
  3. No jakoś ludzie bardzo lubią narzekać, sama muszę się pilnować;) Ale ta historia to mnie rozbawiła :) a dopiero byłby dramat, gdybu dziecko nauczyło się miauczeć nie po polsku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniec świata normalnie ;) Ja rzadko chodzę po innych sklepach, ale odkąd jestem sprzedawczynią staram się być grzeczna ;)

      Usuń
  4. Hm, ale krowa może muuuuczeć po angielsku, po polsku, czy czesku, ale to tylko krowy odróżniają. Przecież nie odróżnisz chińskiego od wietnamskiego:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie :P Ale wobec tego jak ci ludzie chcieli t rozróżnić? Czyżby znali krowski, świński, kurski..? ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku, Ino, ale mnie ubawiłaś tym wpisem :))) Wiesz, jak takie 'cudaki' będą Ci się przydarzały, to od razu koduj ich sobie do opisania na blogu. I będzie Ci łatwiej ich znieść ze świadomością, że wierni Twoi czytacze będą mieć kolejną radość :DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      "Pamiętnik z życia sprzedawczyni"... I wywieszę karteczkę: "Zanim coś powiesz, lepiej się zastanów, bo możesz trafić na bloga" :P Chociaż, ONI i tak nic nie czytają:P

      Usuń
  7. To wszystko przez to, że święta w handlu zaczynają się już końcem października. Ludzie mają za dużo czasu i marudzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marudzą, a później i tak kupują na ostatnią chwilę i jest tylko: "Czemu już nie ma? Było przecież"...
      Ale czy na pewno z końcem października? Pewnie zależy od miejscowości. Ogólnie przyjęło się, że po Wszystkich Świętych... Ale wpływ na to mają przede wszystkim hurtownie i producenci...

      Usuń

Dziękuję za każde pozostawione słowo ;)

Copyright © 2016 Świat według Iny , Blogger