No cóż... Tak to już ze mną zazwyczaj jest.
Wycieczkę do miasta nad Wisłą planowałam już dawno, dawno temu. Termin był ustalony, samochód zatankowany. Jedziemy? No jedziemy!
Mapa? Ale po co mi mapa? Co, ja nie znajdę drogi? Przecież Miasto to nie jest nie wiadomo gdzie. Ot, spisałam sobie przed wyjazdem miejscowości, przez które mam przejeżdżać, spojrzałam, jak wygląda droga.
No to ruszamy!
Tylko... W połowie drogi zastanawiam się gdzie my właściwie jesteśmy. Gdzie nie tak skręciłam.
Hmm...
LPU?!
O cholera. To nie z tej strony. Pojechałam totalnie na okrętkę. Tyle dobrego, że stąd jednak nie było daleko do Miasta nad Wisłą.
No aleee!
Skoro już trafiłam do LPU to grzechem byłoby się nie zatrzymać i nie pozwiedzać, tym bardziej, że choć byłam tu wiele razy, nigdy właściwie nie widziałam tego, co jest tu najważniejsze.
LPU to przede wszystkim miasto Księżnej Izabeli Czartoryskiej. No dobra, jej męża też. Ale skupmy się na Księżnej. Bo to przecież ona miała największy wkład w stworzenie całego kompleksu parkowo-pałacowego, który do dziś jest chętnie odwiedzany. Bo to ona otaczała opieką artystów - pisarzy (jako polonistka, która nie przepada za oświeceniem, nie mogę jednak nie zauważyć jej wkładu w literaturę), architektów, muzyków. A że tu i ówdzie zdarzył się Księżnej romansik, ojtam. Mężowi to nie przeszkadzało :)
Tak więc, zwiedziliśmy (częściowo) posiadłości Księżnej.
Przede wszystkim - pałac, przy którym "pasły się" pawie :) Niestety, podziwialiśmy tylko z zewnątrz. Na więcej nie było czasu. Cóż, pozostanie na następny raz ;)
Tuż przy pałacu - park, w którym stoi tak zwany Dom Gotycki:
I Świątynia Sybilli, czyli pierwsze polskie muzeum ;)
Tuż obok Świątyni można było zobaczyć Wisełkę :)
I jeszcze kilka z Parku Czartoryskich:
No i my :)
Po spacerze w LPU ruszyliśmy dalej, ale to już historia na następny post :)
Ina
patrzę i nie wierzę: moje piękne Puławy. No wiesz co, byłaś i nie dałaś znać..
OdpowiedzUsuńEdytko, bo byłam przypadkiem ;) Jak następnym razem się wybiorę to na pewno dam znać :)
UsuńTakich Puław nie znałem, bo i jak je znać będąc tylko przejazdem. Może kiedyś nadrobię planując dłuższy postój.
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz nadrobić, jeśli tylko będziesz miał okazję :)
UsuńIno, znowu piękna wycieczka...przez przypadek?! a podobno nic nie dzieje się przez przypadek ;)
OdpowiedzUsuńPiękna promocja regionu...
Ps. ale Wy i tak najpiękniejsi :)
Cudze chwalicie, swego nie znacie, więc staram się poznać to swoje jak najlepiej :)
UsuńDziękuję ;)
Fajnie jest czasem się zgubić :)))
OdpowiedzUsuńa Puławy, ponoć piękne!
Uwilebiam takie wypoady bez mapy..w nieznane..tyle się wtedy odkrywa i w sobie i w otoczeniu:):)
OdpowiedzUsuńdzięki za komentarze u mnie ...coś mi się porobiło i nie mogę odpowiadać na komentarze na swym blogu:(
Fajnego dnia!!!