Możecie nie wierzyć, ale nie lubię, naprawdę, nie lubię robić czegokolwiek w ilościach hurtowych. Czasami jednak trzeba...
Bo jest wieczorek poetycki, więc potrzebne są zaproszenia i takie coś, co można rozdać gościom jako "pamiątkę". Wszystkiego po naście sztuk.
To się porobiło... Poznęcało nad papierem, poprzeklinało pod nosem, bo nitki się plączą...
I wyszło, co wyjść miało.
Ina
No to masz kochana pełne ręce roboty. No i jednak przyjemnej roboty.
OdpowiedzUsuńJednak :)
UsuńSympatycznie wyszło :)
OdpowiedzUsuńNazwa stowarzyszenia mi się podoba.
Nie wiem,kto ją wymyślał, ale rzeczywiście, niezła;)
UsuńTeż nie lubię powtarzalności, ale czy one wszystkie są wypisane odręcznie?? :)
OdpowiedzUsuńTaaak, łapka już mi odpadała pod koniec;)
UsuńRozbuchałaś tę swoją manufakturę, a pomysłów masz bez liku. Dostaje oczopląsu zerkając na te rękodzieła:-)
OdpowiedzUsuńale żeś napstrykała tych kartek! :)
OdpowiedzUsuń