Torebkowy problem


Nie ma co, pod tym względem jestem niemalże stuprocentowym facetem. Nie rozumiem babskiej miłości do torebek! Po co mi tuziny? Ma być jedna, praktyczna. No, może być jeszcze druga, wyjściowa. I tyle. Więcej nie potrzeba. Wiosna, lato, jesień, zima... Wszystkie pory roku mogę przechodzić z jedną torebką. Jednak, nie ma się co martwić o moją "kobiecość", ponieważ jeśli chodzi o zawartość torebki, jestem "babska" że szok. Ale może zamilczmy o tym, uwierzcie mi, nikt nie chce wiedzieć, co noszę w torebce ;)
Grunt, że ta jedna, codzienna torebka, musi spełniać szereg wymagań. Przede wszystkim, ma być pojemna. Nie musi być duża, aby zmieściło się w niej sporo ;). Oprócz tego - nie toleruję torebek "do ręki" - bez paska na ramię się nie obejdzie. No i musi być wytrzymała oczywiście. Co do tej wytrzymałości... 
Ostatnio moja jedyna, ukochana, po prostu nie wytrzymała. Co było o tyle dziwne, że miałam ją dopiero miesiąc. Nie wytrzymała i zostałam bez torebki. A jak pomyślałam o chodzeniu po sklepach i szukaniu, szukaniu, szukaniu... Uwierzcie mi, odrzuciło mnie. Nie znoszę!
Co więc może zrobić Ina w takiej sytuacji?
...
...
...
Uszyć torebkę sama!


Tydzień się z nią bawiłam. Tydzień szycia i przeklinania pod nosem. Ale wreszcie jest i mam się w co zapakować.


Torebkę zrobiłam według TEGO kursu. Oczywiście, nie byłabym sobą, gdybym robiła wszystko tak, jak jest napisane, krok po kroku. Zrobiłam po swojemu, pokombnowałam, poimprowizowałam... I wyszło co widać.


Jest pojemna, jest pasek na ramię, jest czarna ;) Jako materiał bazowy użyłam... starych spodni Juliusza ;) Mam nadzieję, że mój syn mi to wybaczy. I ogólnie, pełno tu elementów z recyklingu. W zasadzie, tylko filc, suwak i nici były kupione w sklepie. Reszta - co kto ma w domu ;)


Oczywiście, Coco Chanel to to nie jest. Armani również. To Ina, Ina do szpiku kości. Torebka nie jest w żadnym wypadku idealna. Ale biorąc pod uwagę kilka faktów, takich jak to, że:
- jestem amatorką, która szyje głownie kartki
- nie mam maszyny do szycia, więc wszystko zszywałam ręcznie, igłą
- nie znam się na torebkach
Można chyba stwierdzić, że nie wyszło tak źle ;)


Kto wie, może polubię szycie? ;)



Ina

PS Szczyt lenistwa? Kiedy się nie chce chodzić po sklepach i woli się samemu coś uszyć. Eeech, somebody, check my brain... ;)

5 komentarzy:

  1. Kolory wydają się kompatybilne z ubiorem, więc według mnie (faceta) wszystko jest w porządku. Wbrew temu, co się sądzi, faceci też potrzebują torby. Koniecznie do ręki i na ramię. W niej muszą być odpowiednie przegrody, by zmieścić netbooka (laptopa oddałem w dobre ręce, by nie nosić dwóch toreb), dokumenty, klucze, jakieś długopisy, składany nóż (sic!), dwie pamięci usb, przenośny internet i... wiele innych rzeczy, które nie wiem skąd się tam wzięły:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i pięknie!
    Drugiej takiej na pewno nie będzie :)
    Dla mnie w torebce ważne jest nie tylko żeby był na ramię, ale i to żeby miała kieszonki i przegródki (dla organizacji) i porządne zapięcie (dla bezpieczeństwa)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ Ino! To nie jest tani Armani!
    To jest niepowtarzalne Torbino!

    ...i nikt takiej nie ma , w całej okolicy :)) ...piękna!

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam Cię za cierpliwość, że ją całą uszyłaś w rękach ! ♥

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde pozostawione słowo ;)

Copyright © 2016 Świat według Iny , Blogger