Witajcie w Polsce! Wszak tu wszystko robi się od dupy strony!
Mam małego nerwa, więc piszę. W końcu mój świat, moje kredki...
No ale zacznijmy od początku.
Pewna rodzina. Pewna osoba ma mieć wkrótce operację. Podczas niej będzie potrzebna krew. Z pewnych względów żaden z członków rodziny nie może być dawcą. Co więc rodzina robi? Prosi znajomych. To w sumie wydaje sie takie naturalne, ale...
No ja niestety nie mogę teraz oddać. Ciągle chodzę zachrypiona, a najdrobniejsze choćby przeziębienie już dyskwalifikuje potencjalnego dawcę. Ale pytam. Proszę. Ten się wykręca sianem, tamten ów czym innym. No ale cośtam się udało załatwić.
W moim mieście nie ma punktu krwiodawstwa. Trzeba jechać 30km. Umówiliśmy się na jutro. Mamy jechać, mam ich wieźć.
Mieliśmy.
Bo dziś sie okazało, że "już nie trzeba".
Bo pewna osoba z tejże rodziny zadzwoniła do znajomej z punktu krwiodawstwa i "załatwiła" 2 litry.
Ja tylko pytam do jasnej cholery: nie można było wcześniej? Człowiek prosi, załatwia, kombinuje jak tylko się da, a potem wychodzi na kretyna, bo "nie trzeba".
Poza tym, czy tylko ja jestem jakaś dziwna, ale czy fakt, że osoba X nie potrzebuje już krwi oznacza, że nikt już nie musi jej oddawać? Przecież gdyby było więcej krwi przyporządkowanej danemu nazwisku, to zmarnowałaby się? Oj tam, na pewno nikt inny jej nie potrzebuje, na pewno skończyłaby w rynsztoku. Bo nigdy nie ma żadnych wypadków, nikt inny nie przechodzi operacji, porawda?
Po cholerę poświęcać sie dla obcych. Ważne, że swwój już jest bezpieczny. Reszta mi wisi, tak?
No chyba tak.
Bo ot i Polska właśnie. Proś i staraj się, aby zrobić z siebie idiotę. I to już nie pierwszy raz, moi drodzy.
No ale czyż człowiek odmówi pomocy?
Ina
Skasowałam wszystko, co napisałam. Jakoś weny nie mam. A temat? A to Polska właśnie. Chociaż nie wiem, czy gdzie indziej jest lepiej.
OdpowiedzUsuńDulka