O mocy i potędze

Names, names…

Wiem, było niedawno o słowie, ale ten temat zdaje się nie wyczerpywać nigdy. Będzie więc o nim jeszcze nieraz.

Names, names…

To może dziś nie tyle o słowie samym w sobie, ile o nazwach, imionach, mianach, czy jak tam kto woli. Określeniach.
O imionach w dwóch aspektach. W zasadzie miały powstać dwa odrębne teksty. Ale po co rozmieniać się na drobne, prawda?

Names, names…

Czyż róża, gdyby nazwać ją inaczej, pachniałaby mniej pięknie? Zmieniłby się jej kolor? Przestałaby mieć kolce? Przecież to tylko słowo, nazwa, imię kwiatu!
A jednak moc słowa jest wielka. A niektóre potrafią zdziałać naprawdę dużo – czy dobrego, czy też złego. Dziś w obronie słów. Obronie i oskarżeniu.

Inspiracja numer 1? Artykuł. Z rubryki, którą „dziennikarze” nazywają felietonistyczną. Chociaż ja i tę drugą nazwę wzięłabym w cudzysłów. Można go przeczytać tutaj (wystarczy kliknąć a zdjęcie się powiększy i będzie zdatne do czytania):


Komentarz? Panie drogi autorze, chciałoby się rzec, co pan robił na języku polskim? Niestety, nic mi nie wiadomo o poziomie wykształcenia tego pana, a znając gazetę, w której pracuje, możliwe jest absolutnie wszystko. Nikomu oczywiście nie mogę zabronić wyrażania własnej opinii, ale…
Język polski jest naprawdę bogaty. Synonimia jest potężnie rozwinięta. Dlaczegóżby więc z tego nie skorzystać? Frazeologia również kwitnie. W końcu sam pan autor używa frazeologizmów! A rzeczy po imieniu nazwać bywa ciężko.
Mogę powtórzyć po raz kolejny, proszę bardzo. Re-la-ty-wizm!
To, co raz jest białe, z innej perspektywy może być czarne. A język polski oferuje szeroki wybór środków (tak, środków, mam nadzieję, że wiadomo jakich), aby każdy mógł dostosować słowo do kontekstu. I w tym miejscu zahaczamy o starożytność i ówczesną zasadę decorum. Pamięta to ktoś jeszcze? Stosowność. Dopasowanie języka do sytuacji, tematu. Czyżby już antyczni mistrzowie się mylili? No cóż, pan autor ma prawo tak myśleć, w końcu to jego zdanie odrębne.

Jakby tego było mało…
Język prasy jest specyficzny i rządzi się swoimi prawami. A większość dziennikarzy ma tendencję do używania bardziej rozbudowanych określeń, czy też nawet bardziej eufemizujących. I to wcale nie znaczy, że boją się nazywać rzeczy po imieniu. To znaczy, że… tak ich nauczono. Po raz kolejny więc pytam: do kogo pan autor ma pretensję? Chociaż, w tym momencie przypomina mi się artykuł Walerego Pisarka o języku mediów i od razu pojawia się uśmiech na mojej twarzy.
Co jeszcze? Idiotyzm, debilny termin. Widzę, ze pan autor nie lubi języka polskiego. Trudno, nie musi się nim wcale posługiwać. Ale rusycyzmy też są złe? To co w takim razie jest dobre, panie autorze? Zapożyczeń w języku polskim jest tak wiele, że jeśliby przestać ich używać, to… aż strach się bać. Zabrakłoby nam środków (wyrazu artystycznego rzecz jasna!).

Ogólna refleksja? Nie atakujmy własnego języka. A słowa? Zależnie od kontekstu.
Ale lećmy dalej. To nie koniec.

Inspiracja nr 2? Życie. Osoba X określiła osobę Y pewną nazwą. Nazwą, która jest wulgarna, obelżywa i nie wiem co jeszcze. A dlaczego to bulwersuje? Bo osoba X praktycznie nie zna osoby Y, a swój są zbudowała w oparciu o kilka strzępków informacji, jakie posiadała. No ale cóż, w końcu osoba X nazwała rzeczy po imieniu, prawda? Nie bała się mocnego określenia. Powiedziała to, co jej zdaniem było słuszne. Co jest dla niej prawdą.
Osoba Y była w szoku. Nigdy nie pomyślała, że można ja nazwać w ten sposób. Słowo ją zraniło. Mocno. Ale przecież to tylko słowo! Słowo i nic więcej!
Ale boli.

Names, names…

Po co są? Po to, aby je odpowiednio dobierać, zależnie od osoby, sytuacji i wiedzy o świecie. Nie rzucać nimi na lewo i prawo.
Moc słowa jest wielka. Kto nie wierzy, umarł w butach.



Ina

2 komentarze:

  1. U mnie na szczęście takie dziwne rzeczy nie miały (i mam nadzieję, że nie będą miały) miejsca. W sumie u was wychodzi na to, że sami tak dziwnie się zorganizowali, a w przypadku mojego chłopaka po prostu kazali im czekać (nie wiadomo czemu tyle godzin) :/
    Fakt faktem w końcu dostali oceny... o pierwszej.
    Studia są dziwne ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten "artykuł" jest mocny ;D

    Mniej więcej dlatego zawiodłam się sromotnie na moim obecnym wydziale. ;x

    Pozdrawiam
    A.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde pozostawione słowo ;)

Copyright © 2016 Świat według Iny , Blogger