Na pewno kżdy z Was ma takie piosenki. Piosenki, które w zasadzie lubi, nawet bardzo, ale które wywołują w nim kołowrotek wspomnień, nie zawsze tych kolorowych. Albo inaczej, wspomienia pozytywne, jednak to, co było później nie jest zbyt wesołe. Tak czy inaczej, to jedna z takich moich piosenek. Ostatnio sobie o niej przypomniłam i chcąc sprawdzić samą siebie, załączyłam na kompie. To był jednak zły pomysł.
A czemu o tym piszę? W koncu wszystko to woda. I piosenka, i łzy, i to miejsce. Niewielkie jezioro niedaleko mojego miasta. Praktycznie każdy z okolicy tam jeździ. I ja byłam niedawno. Z Julem. Oczywiście - tłoczno. Jednak również aspołeczna istota znalazła tam miejsce dla siebie. Pomiędzy drzewami, gdzie dostęp do wody jest utrudniony. Siedziałam i gapiłam się przed siebie, a Julo wrzucał szyszki do jeziora (nie wiem, co jest w tym ciekawego, ale odkąd pamiętam, mały zawsze musi "coś" wrzucać do wody). I zdjęcia z "wyprawy":
Jaką jestem wodą?
Cichą ;)
A Wy? Jakie z Was wody?
Inne wodne fotografe do zobaczeia TU.
Piękne miejsce. Mój Syn też musi coś zawsze wrzucić jak tylko przechodzimy koło wody. Też mam takie miejsca, też związane z wodą... a i piosenek kilka się znajdzie... doskonale Cię rozumiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jaką jestem wodą? Myślę, że wiesz. Zmienną :) Panta rei, nieprawdaż?
OdpowiedzUsuń:*
PD
Cudowne widoki :) aż ma się ochotę uciec, choćby pod namiot na kilka dni.
OdpowiedzUsuń