Coś żółtego? Hmmmm... Jak żółty, to tyko mój żarówiasty szalik!
Taak. Cała na czarno może mieć żółte dodatki. Przynajmniej widać mnie z daleka.
Ogólnie to... Podobno neony ciągle są na topie. Ja tak naprawdę nigdy nie podążałam za modą. W zasadzie, nawet często robię jej na przekór. No ale... chcąc niechcąc, ciut się jednak na niej znam. Bo jak tu się nie znać na modzie, skoro od... oooo, wielu lat się pracuje w sklepie dziecięcym? A w końcu moda dziecięca to młodsza siostra tej dorosłej. Jak tylko zobaczyłam więc neonowe kominy w sklepie, to od razu wiedziałam, że ten będzie mój. Tak, tak - często noszę (o ile się wcisnę:P) ciuchy dziecięce. A, przepraszam, czy gdzieś tu jest metka "wyprodukowano dla dzieci"?
A żółty, no dorze, ku ścisłości, limonkowy szalik to coś i pięknego, i idealnego na moje łąpiące wszystkie wirusy gardło.
Inne odcienie żółtego znajdują się tutaj.
też raczej podążam za modą intuicyjnie, nie do końca świadomie i o krok za nią :) Będziesz widoczna tej jesieni! :)
OdpowiedzUsuńświetny blog !
OdpowiedzUsuńja dopiero zaczynam, co powiesz na wzajemna obserwację?
http://www.camode.blogspot.com/