Portret. Oczy. Mrok.
Do twarzy nam z nim, nieprawdaż?
Kilka zbliżeń:
Dumania nad kubkiem kawy, z których mnie wyrwie dopiero noc.
Łkania, marzenia, bóle, te sprawy, życie, co woła: „Chodź! No chodź!”
Bo napój paruje, to nie kapuczino, lecz late ułomne, co prochem we śnie.
Krew w żyłach pulsuje, a późna godzina. Ta noc złamie w tańcu i Ciebie i mnie.
W ponętnych słów mroku sen farbę poleje, rozpłynie się dalą drażniący słuch plusk.
Gdy oczy znów przymknę nadzieja zawieje, wiatr wplącze w me włosy brzozowych dni chrust.
Lecz to tylko para, to obłok myślami osnuty na czubku palca i sen.
To kara, za życie, za noc, za dzień blady, za świt na mych barkach, za słowo i cień.
Bo każdy z nas ma "to coś" w sobie. Jedni więcej, inni mniej. A ja lubię mroki. W końcu, nie bez powodu ta róża na moim ramieniu jest czarna.
A ja? A mi pozostaje mieć nadzieję, że mroczny portret się spodoba. Choć, jak zwykle, miało wyjść nieco inaczej. Ale w końcu nawet mrok nie zawsze jest doskonale mroczny, prawda?
EDIT:
Jeszcze w tych klimatach:
Ina
Przepiękna, poetycka pomroczność. Przepiękny portret. Czy może autoportret? Mnie też czasami ciągnie w moją ciemną stronę osobowości. Bo jak słusznie zauważasz każdy to ma. Jedni więcej, drudzy mniej zanurzeni w mroku. Ale to jedni z najwrażliwszych ludzi. A mrok to ich tarcza.
OdpowiedzUsuńPięknie napisałaś. Tak, mrok to czasami tarcza, ochrona przed złem tego świata.
UsuńCudo! To naprawdę ja. Nawet zarys okularów widzę. Gdybym to chciał... co trzeba zrobić? :)
OdpowiedzUsuńOj, wiele, wiele... ;) To znaczy się, podać adres. U góry masz taką zakładkę "Kontakt", tam jest mój mail ;)
Usuń