Zdradzić Wam swój sekret? Nie lubię ludzi. Kocham człowieka, ale nie lubię ludzi. Naprawdę. Nie, nie i jeszcze raz nie. Chowam się od nich. Uciekam. Izoluję, jak tylko mogę.
Czytałam kiedyś mONdre teksty o mowie ciała. Stwarzam masę barier. Zamykam się. Robię przedziałek na głowie z boku, a wiecie dlaczego? Żeby włosy opadając zasłaniały mi część twarzy.
Ciężko mi logicznie wytłumaczyć tę niechęć, ale jest. Po prostu jest.
Dlatego tak często uciekam na "odludzia". To nic, że w domu jestem czasem sama. Bo czasem chce sama pobyć nie w domu. I mam kilka takich swoich miejsc. Mogę posiedzieć, postać, poleżeć sama, samiuteńka, posłuchać szumu wiatru, pomyśleć spokojnie, albo i niespokojnie. Spalić fajkę, może dwie, ewentualnie siedem. Porobić zdjęcia. Chmurom, trawie, dziwnym roślinkom. Może to zabrzmi śmiesznie, ale naprawdę, nie wyciągnę aparatu z torebki "przy ludziach". Muszę być sama. I mieć swój święty spokój.
I w jedno takie pojechałam wczoraj, aleee...
Moja kochane odludzia to także tak zwany "plener", często wykorzystywany do "picia w plenerze". Zdając sobie z tego sprawę, zawsze zostawiam autko kawałek wcześniej. Żeby się przejść, zobaczyć, czy miejscówka jest wolna, a w razie czego móc wycofać się niezauważona. Ale wczoraj była wolna. Niby.
Zadowolona, usiadłam sobie wygodnie. Siedzę i jest okej. Jakiś pstryk. Jakieś ptaki śpiewają w tle. Wiatr wieje i to mocno. Jest okej. Jest okej.
No dobra, nie było okej. Ciepło, wiosna, to "ludzie" wychodzą z domu. I chodzą i jeżdżą i nie wiem co jeszcze. Kręcą się tu i tam. Ale na "moim" odludziu?! Hola hola, jakim prawem?!
Wokół kilka dróg gruntowych, to ktoś przejedzie rowerem, ktoś samochodem, ktoś jakimś inszym ustrojstwem. Ech, gdzie moja cisza i spokój?
Ale to nic. To pół biedy. Gorzej było później.
Dwóch osobników na skuterach. Na skuterach? Matko i córko. Panowie, wytłumaczcie mi, jak dwóch dorosłych facetów może się podniecać jazdą skuterami po odludziach? Rozumiem motorem. Rozumiem terenówką, maluchem, ba, nawet rowerem! Ale skuterem? Mój umysł jakoś nie był w stanie tego pojąć.
Zatrzymali się. Jakieś 20 metrów ode mnie. I stoją. I gadają.
A ja już klnę pod nosem. Burzą mój spokój. Moją ciszę, moje "odludzie'. Nie, nie i jeszcze raz nie.
Palę fajkę. Może zaraz pójdą, tak, na pewno zaraz pójdą. No przecież teraz żadnego zdjęcia nie zrobię! A słońce wyjrzało...
"Sio!" - powtarzam w myślach na wiele niecenzrualnych sposobów. Ale nie. Są. Uparcie cały czas są.
Jeden pojechał, drugi stoi. Po co? No jedź, jedźże panie czym prędzej!
Stoi. Tamten wraca. Znowu gadają. Tamten znowu jedzie, a drugi dalej stoi.
Załamać się idzie normalnie.
Kolejna fajka. Ani chwili spokoju.
Patrzę, a ten który został, powoli zmierza ze skuterem w moim kierunku. No tak, tylko tego mi brakowało.
Czy powinnam wywiesić transparent: "Chcę być sama, nie przeszkadzać!"?
Ech, poczułam się w tym momencie jak bohaterka Grudniowego Nieba autorstwa Sil. Ale tylko częściowo. Różnic było zbyt wiele.
- O, dalej nie pojadę.
Matko i córko, to chyba logiczne.
- No, nie za bardzo.
- Stoję i czekam na kolegę to pomyślałem, że chociaż można porozmawiać.
Bardzo, bardzo zły pomysł.
- Aha.
- Śmieliśmy się z kolegą, stoi tak sama, czeka na coś? Chce się pod pociąg rzucić?
Salwa śmiechu. Wyglądam na aż tak zdesperowaną?
- Chyba prędzej bym z głodu umarła.
I przypomina mi się. Mnóstwo rozmów, mnóstwo rozkmin. Bo "moje odludzie" to stary wiadukt. Ale pociągi tędy już praktycznie nie jeżdżą. Jakiś towarowy raz w tygodniu. Kiedyś śmiałam się z koleżanką, że ten, kto zginąłby za torach w LPA, na pewno byłby opisywany w gazetach. Absurd roku. Śmierć na tysiąc sposobów. Tak, prędzej idzie umrzeć z głodu.
- A dokąd te tory prowadzą? Ja nie jestem z tych okolic.
- A tu i tu.
- Acha.
I stoi i czeka nie wiem na co. Staram się być grzeczna, ale najchętniej nie byłabym. Chcę być sama. Sama i koniec!
Dzwoni telefon osobnika na skuterze. Musi jechać, koledze coś zastrajkowało. Oooo, jaka szkoda.
Nakłada kask. W świetle słonecznym miga mi obrączka.
Sio i nie pokazywać mi się tu więcej!
Nareszcie. Mogę siedzieć, mogę stać, skakać i w spokoju robić zdjęcia.
Dziwna jestem, prawda?
Ina
mamy ze sobą coś wspólnego :) a nawet dużo wspólnego ;)
OdpowiedzUsuńTo chyba dobrze ;)
UsuńTo jesteśmy już w Trójkę :) Też tak mam (bardzo często) i jakoś nie umiem się tego oduczyć. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo chyba taki nałóg ;)
UsuńTeż lubię samotne plenery. Dlatego często robię zdjęcia nocą.
OdpowiedzUsuńNocami często spaceruję ;)
Usuńmam tak samo :)) nie cierpię tłumów, dlatego omijam z daleka miejsca publiczne, no chyba, że muszę, to idę :) a kontemplowanie przyrody to tylko w samotności, no ewentualnie we dwoje :)
OdpowiedzUsuńW sumie masz rację, spacery z Julkiem mogą być ;)
UsuńJa też tak mam. Noc lubię najbardziej. A las nocą to dopiero cudo :) las w ogóle jest super bo mało ludzi. A jak się nie ruszasz to ciężko dostrzec wśród drzew ;) a miasta nocą to jakby zupełnie inne miejsca. Oj też mam kilka swoich miejscowek. I bardzo nie lubię ludzi tam, gdzie ich nie lubię.
OdpowiedzUsuńLas nocą... aż mnie dreszcze przeszły ;) Ale masz rację, jest klimat ;)
UsuńCieszę się, że jesteś :*
Bo fotografowanie jest bardzo intymną czynnością....wkładamy w każde zdjęcie kawałek siebie. Musimy poczuć to co zobaczymy w obiektywie....a jak poczuć kiedy ktoś obok "brzącha" ?
OdpowiedzUsuń"Brzącha" i gapi się jak na wariata, eeech...
Usuń:)
Takie miejsca trzeba otoczyć taśmą i tabliczkami ostrzegawczymi, że obcym wstęp wzbroniony... RESTRICTED AREA.
OdpowiedzUsuńDokładnie ;) Tylko ciężko będzie określić, kto jest "obcym" a kto nie...
UsuńRozumiem :)
OdpowiedzUsuńJa pracuję z ludźmi i dla ludzi....wyobraź sobie co przeżywam...ledwo ciągnę :(
Jak tylko mogę, zaszywam się w "głuszy"
Oj, bidulka :*
UsuńJa też pracuję z ludźmi i nieraz żałuję, że nie mam pod ręką jakiegoś "kałacha" :)
:)
OdpowiedzUsuń:*
UsuńZ ludźmi czasem źle, ale bez ludzi jeszcze gorzej. Paradoks jakiś.
OdpowiedzUsuńGdzieś mi umknął ten wpis, a taki ciekawy!
Sporo mi ostatnio umyka, co jest grane ?
Czyli z ludźmi to tak jak z facetami? ;)
UsuńHeheh też tak mam. Jeśli jesteś dziwna, to jest nas więcej. ^^
OdpowiedzUsuń:*
Dziwacy całego świata, łączmy się! :)
Usuń:*
Wcale nie jesteś dziwna, tak pięknie to opisałaś, że wczułam się w Twoją postać i wyprzedzałam fakty hihi, też tak mam, że czasem potrzebuję ciszy, spokoju i samotności, żeby ogarnąć na trzeźwo swoje sprawy i myśli. POZDRAWIAM :)
OdpowiedzUsuń