W mieście Króla Kazia


Wycieczki ciąg dalszy.

Po przebojach na trasie i nieplanowanej wizycie w LPU dotarliśmy wreszcie do celu, czyli Miasta nad Wisłą, tudzież Miasta Króla Kazimierza.


Było... gorąco i parno. Nie zniechęciło to jednak Jula do wariactw. A jak tylko zobaczył plac zabaw... Nie ważne było, że nie ma na nim ani odrobiny cienia. Wszyscy musieliśmy się prażyć, żeby mały choć chwilę powariował.


Połaziliśmy tu i ówdzie.


Oczywiście, obowiązkowym punktem wycieczki była Góra Trzech Krzyży.





I zamek, a właściwie jego ruiny. Tak spodobały się małemu, że zaraz po powrocie do domu musiałam mu je narysować ;)


A na koniec... Wszyscy padli. Oprócz Julka oczywiście, który biegał i robił jeszcze zdjęcia.


A na koniec - chwila szczerości.
Może to przez upał. Może przez zmęczenie.
Ktoś kiedyś mi powiedział, że Miasto nad Wisłą jest przereklamowane. I niestety - troszeczkę muszę się zgodzić. O wiele bardziej podobało i się w LPU. No cóż, może kiedyś zmienię zdanie.


Ina

7 komentarzy:

  1. Z tym przereklamowaniem to nieco ostrożniej... może to nasze wyobrażenia są zbyt wygórowane i stąd lekki niedosyt?:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz rację. Człowiek się nasłucha, a potem oczekuje nie wiadomo czego ;)

      Usuń
  2. Rzuć piękna kobieto te fajki!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzucam za każdym razem, kiedy kończę palić ;)

      Usuń
  3. no niestety, muszę się zgodzić, troszkę przereklamowane ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. a kogutka drożdżowego upiłaś?! ...miasto słynie z jego wypieków :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde pozostawione słowo ;)

Copyright © 2016 Świat według Iny , Blogger