Pozytywnik: komin w kolorze winogron


Ostatnio w pracy miałam dostawę. Ciuszki na zimę. Między innymi kurtki, czapki, szaliczki... i oczywiście - kominy. Na pierwszy ogień poszły wersje dla małych i większych dam. I oczywiście - dość szybko wypatrzyłam tam coś dla siebie. Jeden, jedyny był taki. Piękny! W kolorze czerwonego wina... winogron! W kolorze dojrzałych, soczystych winogron! Pysznego soku winogronowego. Albo winogronowego kisielu, który ostatnio gotowałam małemu. Tak więc, jak się do niego przyssałam, tak już nie chciałam oddać.

Oczywiście, jako że jesteśmy za równouprawnieniem, Julkowi też musiało coś się dostać. Też komin, ale w wersji dla małego mężczyzny. Kiedy mały go zobaczył, wprost oszalał z zachwytu. "Mamooo! Jaki milutki, jaki mięciutki!". I koniecznie jutro musi nałożyć go do szkoły. I najchętniej go już nie zdejmie. Więc biega po domu w kominie (a może w domu po kominie?:P). Zgrzeje się, mój mały artysta, ale jemu to nie przeszkadza. Jemu nie, ale mnie już tak. Więc biegam za nim i krzyczę: "Julek! Zdejmij go już!". Standardowo, chyba dopiero za jakimś dziesiątym razem podziałało. Z wielką łaską zdjął komin i schowa go do kurtki.

Następnego dnia oczywiście poszedł w nim do szkoły. A po szkole... Jest już wieczór. Już dawno wróciłam z pracy, już obiad zjedzony, zaraz się kładziemy spać, tylko Julek jeszcze ćwiczy pisanie literek. Z powodu złamanej ręki mięśnie zrobiły się co nieco leniuszkowate, próbujemy więc je powoli rozruszać. Więc pisze. A ja pochylam się nad nim, żeby sprawdzić jak mu idzie. "To <o> trochę koślawo ci wyszło" - komentuję. A Julek spogląda na mnie i pełnym pretensji tonem mówi:
- Mamoo! A dlaczego ty przez ten cały czas chodzisz po domu w kominie?

Ups... ;)


Ina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każde pozostawione słowo ;)

Copyright © 2016 Świat według Iny , Blogger