Woda w purpurze, woda w lazurze


Kiedy wybierałam się w Rudawy Janowickie, dużo czasu spędziłam na studiowaniu map, przewodników, czytaniu o ciekawych miejscach. Wiedziałam, że będę miała tylko 2 dni, więc chciałam dobrze zaplanować trasę. Jednak jeszcze zanim zagłębiłam się w topografię tych gór, wiedziałam, że jest tam coś, co chcę zobaczyć koniecznie. Co takiego? Kolorowe jeziorka.
Szczerze mówiąc, to głównie ze względu na nie wybrałam Rudawy, a nie inne miejsce. Po prostu czułam, że muszę je zobaczyć. Dowiedziałam się o ich istnieniu z bloga pewnej sympatycznej pani i najzwyczajniej w świecie się zakochałam.


Tak więc, drugi zień w Rudawach zaczęliśmy od jeziorek. W sumie było ich cztery. Trzeba było podjechać kawałek samochodem (na szczęście obyło się bez pomylenia drogi). Wysiadamy więc i lecimy w trasę.

Na początek, jeziorko żółte... a raczej to, co z niego zostało:


Ups... Susza, no tak. Ale nie zniechęcamy się. Idziemy dalej, gzie czekają na nas iście "kosmiczne" widoki:



W purpurowym jeziorku nie było co prawda zbyt wiele wody, ale wystarczyło nam to, co zobaczyliśmy. A e skały! Mamo, ach, te skały...



 Po księżycowym krajobrazie czekała nas droga przez las. Chłopaki powoli zaczynali marudzić. Jednak wkrótce naszym oczom ukazało się prawdziwie bajkowe jeziorko:


Lazurowe. Niektórzy nazywają je błękitnym. Czułam się jak w innym świecie ;)



Do czwartego, zielonego jeziorka, był spory kawałek:


A samo jeziorko również spłatało nam figa, bo nie chciało się pokazać.


Podobno woda w tym jeziorku jest tylko wiosną. Podczas pozostałych pór roku świeci pustkami, cóż... Mówi się trudno.

Ale i tak dwa z czterech były nasze.

Jeziorka oglądaliśmy z rana. Było jeszcze w miarę pusto. Jednak gdy wracaliśmy do auta, mijały nas tłumy... Jak widać, wszyscy chcą je zobaczyć. 
Dlatego warto czasem wstać wcześniej :)


Ina

PS Zdjęcia są zmiksowane. Część - moje, część  Cioci Towarzyszki ;)

5 komentarzy:

  1. Ojejku, jak pięknie... Naprawdę ślicznie.
    Tak, ja też wolę rano robić takie rzeczy :) Jestem rannym ptaszkiem. Wszystko wolę od rana zrobić :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie! Ale chyba musisz wrócić tam wiosną :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Prześliczne fotki, cudne! My ostatniego też nie znaleźliśmy, po wyczerpującym podejściu:) A może ono już w ogóle wyschło? Uściski dla Was dzielnych :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde pozostawione słowo ;)

Copyright © 2016 Świat według Iny , Blogger