Sens życia według Iny

Może i to stare. Pisane przed rokiem. Ale chyba na dziś dobre.




Szukała sensu życia. Idąc w środku nocy przez to miasto, które tylko raz w tygodniu o tej porze nie śpi, zastanawiała się nad wszystkim. Śnieg sypał, wiatr wiał, a ona szła i myślała. Przecież sensu życia szuka sie dopiero po pięciu piwach. A ona była po dwóch. W zasadzie to po półtorej, bo Redsa nie można przecież nazwać piwem. Zostało jeszcze wino, ale jakoś jej wybitnie nie podchodziło. Zostawiła więc przyjaciół i wyszła. Było koło drugiej w nocy, szła sama na drugi koniec miasta.

Wzięła głęboki oddech. Dekoracje świąteczne były już na niemal wszystkich witrynach sklepowych. W centrum- nawet na słupach i drzewach w parku. Brakowało już tylko choinki. Sięgnęła odruchowo do torby. Jedzie policja. To może lepiej zapali za chwilę.

Rozejrzała się wokoło. Grupka jakichś facetów szła po drugiej stronie ulicy. "Hej, koleżanko!"- usłyszała za sobą. Idzie dalej. Nie zwraca na nic uwagi. "Hej koleżanko!"- przeszła na drugą stronę ulicy. Myśli wciąż. I gdzie ten sens? Zapaliła papierosa.

Delikatny dym uniósł się w mroźnym powietrzu. Tak, tego było jej trzeba w tej chwili. Do domu już bliżej jak dalej.A sensu nie ma. Kręci się jak w kołowrotku, stara się jak tylko może. Raz na jakiś czas daje sobie na wstrzymanie- w końcu każdy musi się czasem zresetować. Ale nie za często. Tak po ludzku- jak wszystko inne. Poukładane. A sensu dalej nie ma. Idzie. Wygląda już jak bałwanek. Ten śnieg tak pięknie wszystko przykrywa, wprost idealnie.

Zapaliła jeszcze przed drzwiami mieszkania. Weszła. Ciemno, wszyscy śpią. Szuka piżamy. Pewnie znowu jej gdzieś schował. Westchnęła. Założywszy koszulkę położyła się do łóżka. Było już koło trzeciej. Było, ale nie było sensu. Więc bez sensu, bez życia, położyła się i zasnęła.



A sens życia przyszedł do niej rano, jak jeszcze spała. Powoli, leniwie wdrapał się na jej łóżko. Po chwili zaczął ciągać ją za włosy i klepać po tyłku. "E!"- krzyknął. Bo przecież był.


 Ina






2 komentarze:

  1. Mój współlokator ma totalnie wielką, ogromną fazę na parówki i to w różnych kombinacjach, o których by mi się nawet nie śniło. Parówka, parówka w spaghetti, parówka na pizzy, parówka w hot dogu, parówka w hamburgerze (na moje zdziwienie odpowiedział, że nie jest to parówka w hamburgerze, tylko hot-dog w bułce :D )
    I nie, to nie z braku funduszy, on je bardzo lubi :D

    Ale za to kombinacja z kuskusem, albo ryżem jest jak najbardziej na tak :D Gorzej, jak się nie ma czasu, biega się z pokoju do pokoju w poszukiwaniu ubrań do wyjścia, a ryż kipi... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też lubię parówki - sojowe. Tak, tak. Wege :x Ubrań mam mało, więc szukać nie muszę zbyt długo. Chociaż rękawiczek nie mogę znaleźć od miesiąca. Wcześniej nie szukałam. Ciekawe, gdzie się podziały? Obsesję mam na ich punkcie. Są takie moje - innych nie chcę.

    Dziś w artykule jakimś "czekając na", bo ja wiecznie na coś czekam przeczytałam, że ryż jest zbożem. Oczywiście dziwnie się to czytało, ale powiem szczerze, że nie podpiszę się pod całą hordą prześmiewczych komci, bo jakoś mi się sprawdzić nie chce, a rozumów wszystkim nie pozjadałam, żeby bez sprawdzenia się wypowiadać.

    A co to ma do postu? Nie wiem, ale nie pozjadałam przecież wszystkich rozumów...

    Ściskam :*

    PD

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde pozostawione słowo ;)

Copyright © 2016 Świat według Iny , Blogger