Nie miała Ina problemu, kupiła sobie torebkę chciałoby się rzec. Ale tak było.
Miałam swoją czarną, znoszoną i ściarachaną, która wołała o pomstę do nieba. Konieczne było coś nowego, oj, konieczne.
A że zobaczyłam takie coś na wystawie w zaprzyjaźnionym sklepie....
To coś już jest moje, ale...
Nie mieściłam się w nowej torebce!
Też macie ten problem?
Szczególnie, że zawsze noszę przy sobie masę gratów, takich jak klej magiczny, nożyk do papieru, masa cienkopisów itp.
Jak kupiłam nową torebkę, trzeba było wyrzucić starą.
Okazało się, że starych torebek nie nadających się już do niczego mam kilka. Zaczęłam więc porządki na półce i znalazłam.... Nogawki od jeansów?
Łapki do góry, która z Was obcinałą kiedyś spodnie, żeby zrobić szorty? Pewnie większość. Ja też, a zawsze szkoda mi było wyrzucać obciętych nogawek.
Postanowiłam więc coś z nimi zrobić. Powstało więc to:
Torebka na przydasie. Szyta ręcznie, więc proszę o wybaczenie. W ogóle pierwsza, jaką zrobiłam ;) Kolor wywabiony dometosem ;) Kryształki i przeszycia. Zapinana na guzik, a pasek zrobiony z... paska od spodni ;)
Ujdzie? ;)
:) ile ja ciuchów w ten sposób wybarwiłam ;) A na przydasie przechowywaczy nigdy za wiele :)
OdpowiedzUsuńŚliczna, zielona Ina, piękne motylki i piękna praca :)
OdpowiedzUsuńPD