Ale do rzeczy.
Pierwsze i najważniejsze - pasowanie! Jakie? Na przedszkolaka. To nic, że przedszkolakiem Julo już jest od ponad roku. Zawsze może powtórzyć imprezę, prawda? A takie pasowanie to wielka rzecz. Koszula wyprasowana, maluch wystrojny i lecimy!
Machamy do mamy-fotograf ;)
Mówimy wierszyki...
I śpiewamy!
I na koniec - do mamy z dyplomem przedszkolakowym ;)
Widzicie tę piękną grzywkę? Zgadnicie kto Julkowi ją tak obciął ;)
I oczywiście "Mamo, nalej mi picia" ;)
Julo zadowolony, uśmiechnięty, a to chyba najważniejsze. A rodzice jacy dumni!
Ale skąd ta druga dziwna część tytuły posta? Oliwka z czekoladą. Lubię różne dziwne połączenia smakowe, jednak takiego bałabym się spróbować. Toteż nie o kuchnię tu chodzi lecz o ciuchy poprostu ;)
Dobre krasnoludki podrzuciły mi ostatnio tuniko-sukienkę w kolorze czekoladowego brązu. A ja dziś dorwałam na miejskim targowisku sweterek za... uwaga uwaga, 15 zeta! (a sweter przyda, oj przyda mi się wkrótce) ;) W kolorze oliwki. Albowiem krasnoludki kiedyś wygłosiły pewną tezę, że podobno ów kolor mi pasuje (Ina, tobie dobrze jest w kolorach, w których mało komu jest dobrze). Prawda li to?
Miłego wieczoru!
Hm... w takim stroju gotów byłbym i Ciebie pasować na przedszkolaka:-)
OdpowiedzUsuńCzasami myślę, że nadaję się do przedszkola bardziej niż młody ; )
Usuńależ słodziak :)))) grzywka pierwsza klasa ;D trudno ruchliwemu dziecku idealnie przyciąć włoski, niestety :)
OdpowiedzUsuńfaktycznie w oliwce wyglądasz fajnie :) ......... w brązie zresztą też :)