W zasadzie, to jeszcze ze Świąt.
Drugi dzień miałam wolny, więc wybrałam się na dłuuuugi spacer.
Tylko... Kto wybiera się na taki spacer, po polach i bezdrożach, torach i innych ustrojstwach... w sukience?
Toż proste, że ja. A dlaczego? No bo przecież były Święta. A w Święta nie można?
Czerwona sukienka długo leżała w szafie. Leżała i leżała. Bo mi nie bardzo leżała jej długość. Ale raz na jakiś czas można przecież nałożyć, szczególnie, że jest okazja.
A spacer w sukience należał do udanych. I to bardzo.
Ech, od Świąt tam nie byłam. Trzeba by się przejść...
Ina
Śliczne to ostatnie zdjęcie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :*
UsuńZ rąsi :P
Aaaaa no to jesteś miszczem ujęć z rąsi! :)
UsuńPrzepraszam, miszczynią jak już :P
Usuńprzepraszam, że tak spytam dociekliwie. nie leżała Ci jej długość, czy krótkość :))))))))))))))
OdpowiedzUsuńbardzo ładnie w niej wyglądasz i spacer piękny. fajnie się wyróżniasz na tle zieleni i nieba :D
Długość :P Nie wiem, na ile to widać, ale jest do kolan. A ja chodzę zazwyczaj w kiecach przed kolano - w dłuższych dziwnie się czuję :P
UsuńŁadnie wyglądasz w czerwonym, Ino :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;) Podobno to kolor Koziorożców ;P
UsuńWedług mnie z długościa sukienki wszystko w porządku... z długością nóg rownież:-)
OdpowiedzUsuńśliczna ta sukienka:) pasuje Ci ten kolorek:)
OdpowiedzUsuńjak Ci ładnie w tych czerwonościach :)
OdpowiedzUsuńa pierwsze zdjęcie rewelacyjne! pozostałym także nic nie brakuje...