Tak, tak, Moi Drodzy. Chciałam się Wam oficjalnie przedstawić. Niestety, nie polecę tytułem filmu, bo takowy jednak tu nie pasuje, ale Ina to taka "Pani Nikt".
Często się śmieję, że powinnam żyć w XIX wieku. I powinnam! Wtedy listy nikogo nie dziwiły. Normalny środek komunikacji międzyludzkiej. A ja listy lubię. Od dzieciństwa.
Miałam bodajże 5 lat, jak moja kuzynka wychodziła za mąż. Wiejskie wesele, dużo gości. Dom panny młodej przepełniony, a u nadjechali zagraniczni goście Pana Młodego. Coś trzeba było z nimi zrobić. I zaopiekowali się nimi moi rodzice. Przemili ludzie z Holandii. Gdy wyjeżdżali, dokonała się wymiana adresowa i od tamtej pory zawsze leciały kartki. Na Święta i nie tylko. Na urodziny też. A co najważniejsze, wysyłane imiennie dla świętującego. Wyobraźcie sobie radość małej dziewczynki, kiedy po raz pierwszy dostałą kartkę adresowaną tylko i wyłącznie do niej! Tego się nie da opisać.
Zresztą, ogólnie, listonosza się wyczekiwało. Zwłaszcza w szkole. A dlaczego? Listonosz, żeby co nieco ułatwić sobie pracę, przychodził na długiej przerwie do szkoły, stawał na środku korytarza i wyczytywał wszystkich, do których ma listy. Dzieciaki chętnie brały i nosiły do domu. Czasami nawet do sąsiadów. Listonosz miał łatwiej, a my? O, mamo. Zawsze zbierał się tłum wokół pana i każdy miał nadzieję, że będzie jakiś list do jego rodziny. Bo to tak fajnie. Bo to taki szpan.
I lubiłam listy. I wyczekiwałam. W podstawówce miałam przyjaciółkę korespondencyjną. Poznałyśmy się na koloniach i potem dłuuugo do siebie pisałyśmy. Czasami wracam do tych listów. Śmieję się jak nie wiem co.
Ale to podstawówka. Później było co raz gorzej. Do liceum, kiedy to zdarzyło mi się wysłać w pewne miejsce kartkę na Święta. Wtedy nie miałam bladego pojęcia o robieniu kartek. Scrapbookingiem zaczęłam się interesować dopiero jakieś 6 lat później. Ale wysłałam. Bo chciałam, żeby to było coś włąsnoręcznego. Niekoniecznie ładne, ale od serca.
Adresat zaraz po otrzymaniu zadzwonił. Wzruszony. Bo przecież "W dzisiejszych czasach nikt już nie pisze listów".
I ja piszę. Cały czas cały. Nie tylko daleko, bo blisko czasem też potrzeba. Na przekór wszystkiemu. Bo lubię coś znaleźć w skrzynce pocztowej i mam nadzieję, że inni lubią też. Bo lubię słyszeć, że "Nikt już...". Tak po prostu i zwyczajnie.
Lubię.
A moim komentarzem do tytułowego tekstu niech będzie obrazek:
Ina
Chociaż mamy latek 2 x więcej od Ciebie też piszemy ( a może właśnie dla tego ) tradycyjne listy, wysyłamy pocztówki do znajomych i też lubimy znaleźć coś w skrzynce ( nie koniecznie rachunki ) :-)))
OdpowiedzUsuńObrazek świetnie dobrany.
Pozdrowienia zostawiamy.
Dziękuję ;) Niech listy nie przeminą! Pozdrowienia i dla Was ;)
UsuńListów nie pisze, pocztówki tak, ale nie listy.
OdpowiedzUsuńI raczej listów nie dostaję....ale jeśli już mi się zdarzy, tak jak od Ciebie jest to miła niespodzianka :)
Niech listy nie przeminą! Tradycyjne książki też!
Buziaki :*
Listy, kartki... Ważne, że poczta pracuje ;)
Usuńwiesz, przez 15 lat pisałam dłuuuugie listy z dziewczyną poznaną przez gazetę :)))
OdpowiedzUsuńnigdy się nie spotkałyśmy, poznałyśmy się jak miałyśmy po 14 lat :D
no a potem przeszłyśmy na maile. Szkoda.
Kontakt mamy do dziś, ona od lat mieszka w UK :))))
Piękna historia! To coś niesamowitego, prawda?
Usuńja też lubiłam listy. do tej pory przechowuję na dnie szuflady listy od chłopaków :)))) pisać tez lubiłam, bo zawsze miałam dużo do powiedzenia :)
OdpowiedzUsuńteraz tylko kartki na święta wysyłam, a listy mailowo.
Ja od chłopaków niestety nie dostawałam :P Ale walentynek od koleżanek mam kilka ;)
UsuńJa również uwielbiam papier i listy. Kiedyś pamiętam jak z wielką czcią oglądałam listy moich rodziców, które pisali do siebie za czasów narzeczeństwa :) Sama także pisałam z dziewczyną, którą poznałam na koloniach. Szkoda tylko, że krótki pisałyśmy do siebie i kontakt się urwał, ale pamiętam ten dreszczyk emocji na wyczekiwanie na list :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńBo to czekanie to najlepsza zabawa ;)
UsuńPisuję i uwielbiam dostawać ;)
OdpowiedzUsuńChoć maile jednak częstsze i w często konieczne...
Maile są szybsze - to ich przewaga. Ale jednak list to list...
UsuńIno kochana......
OdpowiedzUsuńwiem, że na tym zdjęciu jest i ten, który od dwóch dni czytam sobie codziennie :-)
którym sprawiłaś mi ogromną, niewypowiedzianą radość :-)
i podziwiam cudną kartkę w tak dobranych dla mnie kolorach, że aż.... ach :-)))
dziękuję Ci, Ino z całego serca :***
Niektórzy jednak piszą, by innym móc sprawić przyjemność:)
OdpowiedzUsuńA oprócz tego, że piszą, robią przecudne karteczki. Dziękujemy, Kochana:*
p.s. lizaczek oczywiście podzieliliśmy po połowie ;)
Z listami to jak z fotografią na kliszy, robią już nieliczni
OdpowiedzUsuń