Dawno już nic nie pisałam w moim pozytywniku. A przecież tyle pozytywnego dzieje się codziennie...
Jakiś czas temu byłam z Julem na wieczornym spacerze. Jako że mamy już jesień, słońce zachodzi wcześniej niż było to w wakacje. Brak światła naturalnego jednak nie zraził małego, który koniecznie chciał pójść do parku.
Ale na pewno? Ale może już wracajmy?
Nie dało rady. Chciał pójść koniecznie. To poszliśmy. Park w centrum. Na szczęście na ławkach nie było nieodpowiednich osób, właściwie tylko jedna była zajęta. Przez panów, którzy potrafią cały dzień w tym parku przesiedzieć. No dobra, powiedzmy otwarcie, przez miejskich żuli ;) Kojarzę ich wszystkich z widzenia, bo pracuję obok tego parku.
Idziemy więc z Julem w stronę fontanny, kiedy to jeden z "tych panów" skrzeczy: "Przepraszam, przepraszam!".
Myślałam, że to do jednego ze swoich kolegów, więc początkowo nie reagowałam wcale. Kiedy jednak skrzek się powtarzał, odwróciłam się w stronę tego pana.
- Tak?
- Przepraszam. To Pani dziecko?
- No tak.
- Ale na pewno?
Yyyyyy?!
- No tak!
- Aha. To przepraszam.
I poszedł. A ja do dzisiaj się zastanawiam, o co mu chodziło :)
Ina
Może pomyślał, żeś za młoda na dziecko, albo że porwałaś je komuś:-)
OdpowiedzUsuńW pierwszym odruchu chciałam mu odpowiedzieć, że je ukradłam ;)
UsuńMoże to był pedofil?
OdpowiedzUsuńMoże. U nich wszystko jest możliwe...
UsuńPfff no przecież każdy widzi czyje :))))
OdpowiedzUsuńa może chciał cię wyrywać, ale jak dziecko przy boku, to jedynie mógł cię wyrwać do piaskownicy lub na plac zabvaw :) chociaz sa i tacy co na dziecko wyrywają :) a dziecko czyje jest - każdy widzi :) mógł tez pomysleć, że jesteś jego starszą siostrą :) wiele jest możliwości! :)
OdpowiedzUsuń