Połamało się, czyli słówko o genach


Nasze dzieci dziedziczą po nas przeróżne cechy. Zazwyczaj cieszymy się, gdy coś robią tak jak my. Ale "zazwyczaj" to nie "zawsze". Cóż...
Miałam 8 lat, kiedy spadłam z roweru. Nie po raz pierwszy i nie ostatni. Ale pechowy, jak najbardziej. Ręka poszłaaa! Choć nikt się nie spodziewał. Boleć bolało, ale ani nie było opuchlizny ani nic w tym stylu. Dopiero dzień po upadku, jak ciągle bolało, rodzice zabrali mnie do lekarza i wyszło co wyjść miało.
W gimnazjum się poprawiłam. Tym razem szalałam z koleżankami na przerwie. Przewróciłam się. Poleciałam do tyłu. Podparłam się rękami. Zabolało. Nawet mocno. Ale to przecież zwykły upadek.W domu nawet nic nikomu nie mówiłam. Tego dnia. Bo następnego już nie dało się wytrzymać. Też nie było żadnej opuchlizny. Ale do lekarze trzeba było się przejść. Prześwietlenie i... Obie ręce w gips. Ups. Miesiąc wyjęty z życiorysu.

Taka zdolna byłam ja. A teraz? Jak widać, syn odziedziczył zdolności po mamusi.
Pożegnanie wakacji. Ostatni tydzień spędzał na wsi. Niedziela, już mam go stamtąd zabierać. Julo gra jeszcze w piłkę ze swoim kuzynem. I nagle słyszę głośny płacz. Lecę. Dostał piłką w rękę. Nie, nic się nie stało, tylko musi sobie popłakać. Julo pokazuje jak trzymał rękę, gdy w nią dostał, a mi zapala się w głowie lampka ostrzegawcza.
Jedziemy do domu. Ale ciągle boli. Idziemy spać, muszę pomagać  Julowi się przebrać, bo sam nie da rady. Coś jest nie tak. W nocy co raz się budzi z płaczem.
Poniedziałek rano - lecimy do lekarza. Najpierw - rodzinnego. Pani mówi, że na pewno nie jest złamana, bo opuchlizny nie ma (przygryzam język by nie powiedzieć czegoś, co nie jest na miejscu), ale lepiej żeby to obejrzał chirurg. Chirurg obejrzał, wysłał na prześwietlenie... i założył gips.
Na 5 tygodni.
W sam raz na rozpoczęcie swojej przygody ze szkołą.
Chodzimy do szkoły, ale tylko po to, aby słuchać. To prawa ręka, a Julo lewą nic nie umie (pierwsze zdjęcie z rozpoczęcia roku szkolnego).
Chodzimy na spacery, żeby nie siedzieć w domu i się nie nudzić. Próbujemy kolorować. Bajki też są okej, ale staram się odciągać Jula od komputera.

I tak jest dzielny.

Jeszcze 4 tygodnie...


A złamana ręka oczywiście w bieganiu nie przeszkadza ;)

Ina

8 komentarzy:

  1. Jak to mówią: niedaleko pada jabłko od jabłoni:-)
    PS. Na pierwszym zdjęciu gości na twarzy uśmiech. No jak nie Ty.

    OdpowiedzUsuń
  2. No to niezły początek roku szkolnego!
    Niech się szybko zrasta :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana on sobie wakacje przedłużył... Tak poważnie to z tym gipsem zwróć uwagę na kręgosłup...
    Gips nie jest najlepszym rozwiązaniem, ale każda tragedia zbliża do szczęścia i pewnie to za moment wciśnie się w Wasze życie
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, specyficzny sposób na dłuższą labę ;)

      Usuń
  4. Jejku jejku, jaki pech, a mamusia jak dziewczyneczka w tej sukieni :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde pozostawione słowo ;)

Copyright © 2016 Świat według Iny , Blogger