Zdradzić Wam sekret? Bardzo łatwo można wprowadzić mnie z róznowagi. Ale - rzadko staram się to pokazywać. Nosi mnie. Gotuje się. Ale wśrodku. Na zewnątrz - uśmiechnięta Pani sprzedawczyni, która ma ochotę puścić wiązankę klientowi, ale siedzi cicho. Ale nie tylko klienci. Bo kolejka w piekarni, a osoba, która jest przy ladzie akurat musi się zastanawiać czy chce pączki z różą czy z morelą (A może nie pączki? A może drożdżówki z kapustą? To da pani 10. Albo nie, albo 20. I 30 bułek - jeżukolczasty, łomatko i córko, ludzie, ileż wy jecie? A potem się dziwicie, że nadciśnienie, cholesterol czy nadwaga), bo pan w okienku bankowym jest... beznadziejny (pół godziny czekania tylko po to, żeby usłyszeć: a ja tego nie umiem, może lepiej z tym to pani do koleżanki jeszcze zaczeka), bo Julek marudzi przy jedzeniu (Przecież mówiłem, że nie lubię ziemniaków? Od kiedy? Od dzisiaj. Nie będę jadł na tym talerzu, chcę niebieski. A kubek zielony, tylko ten z uchem. I ściereczkę do buzi! Ale mamo, pokarm mnie), szuflada się rozpada (przecież już ją sklejałam sto tysięcy razy!), koty rozwalają wszędzie naokoło (dywanik w kuchni poprawiam dwadzieścia razu dziennie, firanki gdzieś po pięć, no ale miau! Jeść im daj! Kuwetę posprzątaj! A my ci zjemy kwiatki z nagrodę, o!), a na dodatek zimowe buty (ej! Przecież zima się jeszcze nie zaczęła!) się rozpadają.
I w takich momentach, w takich dniach, kiedy gotuje się wszystko, kiedy mnie nosi, muszę, po prostu muszę jakoś odreagować. Papieros to za mało. 5 minut i po nim. A ja potrzebuję dłuższej terapii.
I od tego mam właśnie papierki...
W zwiazku z tym, to powstało przez ostatnie dwa dni (4 kolejne mam zaczęte...):
Ta ostatnia leci na wyzwanie na Scrapowym Pasie Startowym:
I wszystkie razem:
Nic tak mnie nie uspokaja, nie wycisza, jak zwijanie papierków (ewentualnie szycie). Zajmuje ręce, zajmuje myśli.To świetny sposób nie tylko na nerwy. Na smutki - i małe i duże także. Na wyżycie się Odreagowanie. Terapia papierowa.
Spokój.
Chociaż, swoją drogą, to trochę zabawne, że mam cierpliwość do papierków, a do ludzi nie...
Ciekawe co będzie jutro...
Ina
Mogę do klubu dołączyć? Mnie też pomaga rozładować napięcie jakaś robótka ręczna, ostatnio oczywiście krzyżykowanie.
OdpowiedzUsuńA Ty to taka normalna dziewczyna jesteś... tak normalnie reagujesz... przecież nieraz trzeba mieć anielską cierpliwość, żeby zapanować nad sobą w niektórych sytuacjach (jak te powyżej opisane). Zwłaszcza jak się kumulacja z nich zrobi. Tak naprawdę to masz piękną tę cechę w sobie, że starasz się nad sobą panować :)))
Czasami to nie sprawia problemu. Są jednak takie dni, że... Aż się trzęsę i po minie pewnie i tak wszystko widać. Ale to już chyba kwestia naszych babskich hormonów ;)
UsuńA Twoje zakładki są piękne, więc jeżeli dodatkowo odstresowują, to korzyść podwójna ;)
To NA PEWNO przez hormony ;)
UsuńUwielbiam na nie zwalać swój kiepski nastrój, hi, hi...
:)
UsuńDobrze, że nie jestem jedyna ;)
To na pewno hormony i całe szczęście, bo jak facet o tym wie, to przetrwa te kilka dni w kąciku:-)
UsuńGorzej, jeśli nie wie, w końcu nie mamy tego wypisanego na czołach ;)
UsuńNo to muszę przyznać, że pięknie odreagowujesz. Oby wszyscy mieli podobny sposób rozładowywania stresów, wkurzających klientów, czy szefów.
OdpowiedzUsuńNo i bardzo fajny sposób na rozładowanie.
OdpowiedzUsuńJa się uspokajam przy układaniu puzzli :)
Też fajna sprawa. Ja odkryłam puzzle na nowo dzięki Młodemu, który z pół roku temu złapał na nie fazę ;)
UsuńJa chwytam wtedy za aparat i uciekam. W tak zwane pis..du
OdpowiedzUsuńPomysł fajny, ale... nie zawsze do zrealizowania. Niestety. Nie zawsze można uciekać.
Usuńświetny sposób i fajny efekt tego rozładowywania :) dobrze, że masz jak odreagować. papierki lepsze od papieroska :))
OdpowiedzUsuńDzięki ;) No lepsze, lepsze, ale jednak nie i bez iego ciężko się obejść. Przecież przerwa jest potrzebna... ;)
UsuńTo moje czwarte podejście do pozostawienia komentarza... coś mam pecha do tych "internetów" ;)
OdpowiedzUsuńŚnieżynki są cudne! Kartki śliczne :) po prostu rewelacja :)
Ja też kartki traktuję jak terapię- ostatnio im bardziej potrzebuję odreagowania tym mam na to mniej czasu. Jak na złość...
pozdrawiam serdecznie :) :)
Niestety - pasja dość czasochłonna, ale w końcu noce są długie, prawda? ;*
UsuńOby wszyscy tak odreagowywali, to świat byłby pełen cudnych rzeczy! :)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń