O dumie i nie tylko...


To tu to tam...


W mieście Q mieszkała sobie rodzina X. Rodzina jakich tysiące. Mąż, żona, dwójka dzieci. Rodzina, która miała "porządną" opinię i w mieście Q w zasadzie nie było osoby, która by ich nie znała, przynajmniej "ze słyszenia".
Ale na rodzinę X spadło nieszczęście. Córka zachorowała na białaczkę. Walka z chorobą pochłaniała większość czasu rodziców. Patrzeć na cierpienie dziecka... Nie, nawet nie próbuję sobie wyobrażać, jakie to uczucie. Nie jestem w stanie.
Dziecko zmarło pół roku temu. Podobno kościół był pełen ludzi.

Miasto Q przed Świętami tętni życiem. A ostatnio obiegła je pewna wiadomość. Ojciec, głowa rodziny X, nie wytrzymał. Powiesił się.

Morał z tej historii nie płynie żaden.
Ludzie gadają, komentują.
I, może to trochę dziwne, ale pewna bliska mi osoba, z którą bardzo często się nie zgadzam w wielu kwestiach, komentując, wypowiedziała na głos moje własne myśli.
"... i zostawił ją z tym wszystkim samą?!"

Jutro pogrzeb X. Pewnie też będzie sporo ludzi. Nie znałam go co prawda, miałam styczność jedynie z panią X (cudowna kobieta, naprawdę). Jednak ciężko przejść obok czegoś takiego obojętnie.

Próbuję nie oceniać. Bo przecież nie mam prawa.

Ale w tym momencie przypomina mi się pewien cytat. Gościł już co prawda na tym blogu, jednak w zupenie innych okolicznościach.

Kobieta nie zabija się, dlatego, że ją zraniono, lecz po to, by pokazać jak bardzo jest dumna! (…) Chwila, w której kobieta popełnia samobójstwo, jest tą, w której najgłębiej zaczyna pojmować swoją samotność i to, że jest właśnie kobietą (…). Kobiety popełniają samobójstwa z nadzieją na zwycięstwo. A mężczyźni robią to, kiedy uświadamiają sobie, że nie ma już takiej nadziei.



Ina

8 komentarzy:

  1. Myślę że mężczyźni są zwyczajnie słabsi....nie wytrzymał tego wszystkiego i na pewno nie przyszło mu do głowy że swoją śmiercią dokłada kolejną porcję cierpienia swojej żonie.
    Jak to wszystko teraz ona ma udźwignąć.....dwie śmierci, dwojga bliskich
    Straszne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słabość nie ma tu nic do rzeczy... Co Ty o tym możesz wiedzieć...

      Usuń
    2. No nie mogę, bo jestem kobietą. Nie znam męskiej psychiki. Wiem tylko że w obliczu problemów to ja zachowuję zimną krew i działam, a potem najwyżej się rozsypuję.
      Mój facet najpierw się rozsypuje i panikuje, a potem postawiony (przeze mnie) do pionu pomaga działać.

      Usuń
    3. Ja się tylko tak zastanawiam... jak straszny musi być brak nadziei...

      Usuń
    4. Julio, tu nie chodzi o to, że jesteś kobietą. Byłaś czy byliście kiedyś "na krawędzi"? Jak np. Ci ludzie z opowieści Iny? Albo jak Paweł czy Zuzanna u mnie? Dlatego nic o tym nie wiesz. Zapewniam Cię, że płeć wtedy nie ma najmniejszego znaczenia.

      Usuń
    5. Nie wiem, czy wiem, czy nie wiem....nie bardzo chcę tu o swoim życiu opowiadać i rozmawiać o ciemnej jego stronie.
      Czy byłam kiedyś na krawędzi? Każdy ma tę krawędź w innym miejscu położoną. Prawda?
      Czy myślałam o samobójstwie? Tak, ale tego nie zrobiłam.
      I pomyślałam nawet że to z mojej strony tchórzostwo, że się nie odważyłam. Potem inni ludzie z którymi rozmawiałam i którzy mnie wspierali wytłumaczyli mi, że to akt odwagi zmierzyć się z życiem.
      I znam takiego człowieka jak ten z Twojej opowieści i staram się mu pomóc, utrzymać jego głowę nad taflą wody, bo widzę że tonie. Nie chcę żeby jego historia skończyła się tak jak ta Twoja....a wiem że może.
      Darku ja nie chcę się wymądrzać...absolutnie. To są wszystko ogromne tragedie i strasznie smutne historie.

      Usuń
  2. Jakiekolwiek samobójstwo, bez względu na płeć, jest formą rezygnacji i poddania się... ucieczki od życia. Duma nie ma z tym nic wspólnego, gdy zadawana sobie śmierć jest brakiem odporności na otoczenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie potępiam samobójców.
    Ileś lat temu też niewiele mi brakowało, żeby to zrobić. Miałam nawet stosowny zestaw medykamentów, który leżał w ukrytym przed rodzicami miejscu. I jak widać nie zrobiłam tego. Z tchórzostwa. Bałam się bólu, bałam się tego, że mnie odratują i będę się musiała tłumaczyć :P
    Uznałam, że lepiej zostać w piekle, które się zna. Czy żałuję czy nie - nie w tym rzecz, bo wtedy się o tym nie myśli. Wtedy się myśli tylko o jednym: przestać cierpieć! Wreszcie nie cierpieć!
    Tak czy owak w tamtym momencie powstrzymał mnie strach.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde pozostawione słowo ;)

Copyright © 2016 Świat według Iny , Blogger