W świecie, w którym wszystko może się zdarzyć... - rozmowa z Aru

Lubicie baśniowe klimaty? Małe wróżki, które spełniają najskrytsze pragnienia. Cudowne rośliny o magicznych właściwościach. Zwierzęta mówiące ludzkim głosem. Magia, która jest wszędzie dookoła. Chcielibyście zamieszkać w takim świecie? A może chcielibyście stworzyć swój własny?
Fantastyka oczywiscie nie musi każdemu przypasć do gustu. Ja jednak mam do niej słabość. I nie tylko ja. Jest jeszcze taka jedna blogowiczka....


W zasadzie, wystarczy zajrzeć na http://miryon.mylog.pl/ aby przenieść się do zupełnie innej rzeczywistości. Przede wszystkim, magia... Ale nie tylko. Cudowne istoty, ludzie o skomplikowanych osobowościach, plastyczne opisy... Oto świat Aruell. Skąd ją znam? Spory, spooory czas temu trafiłam na jej bloga. Trafiłam i zostałam. Ale może już umilknę, w końcu lepiej oddać głos samej autorce, kretorce tego baśniowego świata. Usiądźcie więc wygodnie przed monitorami i poznajcie bliżej to urocze dziewczę ; )



W świecie, w którym wszystko może się zdarzyć... - rozmowa z Aru


Zawsze mnie to nurtowało, ale jakoś nie miałam okazji zapytać (albo zapominałam). Aru, Aruell - skąd to się właściwie wzięło?
Aruell to imię, które wymyśliłam dla postaci mojej autorskiej mangi, którą rysowałam trzy lata temu. Kiedy założyłam bloga, wybrałam je sobie na ksywkę w Internecie. Imię to mi się podobało (wiesz, uwielbiam imiona na "A"), a poza tym pasowało do tego bloga, gdyż manga ta była pierwowzorem opowiadania "Blask Miryonu". Później, dla wygody, ludzie skrócili "Aruell" do "Aru" i tak już zostało. :)
O czym myślałaś zakładając swojego pierwszego bloga? Kiedy to było?
To trudne pytanie. Założyłam go prawie trzy lata temu i nie pamiętam już, o czym wtedy myślałam. Widziałam wcześniej kilka blogów i postanowiłam zobaczyć, jak to jest prowadzić bloga. Z ciekawości. Blog miryon założyłam dokładnie 20 grudnia 2010 roku. Najpierw na Onecie, a w lutym przeniosłam go na Myspot.pl, gdzie jest do dzisiaj.
Jeśli chodzi o opowiadania, to najbardziej kojarzę Cię z fantasy(ciekawe dlaczego). Dlaczego poszłaś akurat w tym kierunku?
Po pierwsze, pisałam BM w czasie, kiedy chciałam oderwać się od rzeczywistości, a fantasy było do tego idealnym gatunkiem. W tamtym czasie uważałam pisanie o rzeczywistości za nudne. Teraz zmieniłam zdanie w tym względzie, ale fantasy nadal pozostaje moim ulubionym gatunkiem.
Po drugie, w fantasy prawie nie ma ograniczeń "racjonalnych". Jedyną barierą jest wyobraźnia autora, a co za tym idzie gatunek ten daje "pisarzowi" niemal nieograniczone możliwości twórcze. Czy to nie piękne? Uważam, że tak.
I po trzecie, jak już napomknęłam, to mój ulubiony gatunek. Od dzieciństwa lubiłam fantastykę, wspaniałe światy, pełne niestworzonych ras i postaci, magię i heroiczne historie. Zawsze mnie to fascynowało i pewnie już tak mi zostanie.
W swoich opowiadaniach i sagach tworzysz całkowicie odrębny świat. W zasadzie, budujesz go od podstaw. Zawsze wydawało mi się to szalenie trudnym zadaniem. Czy tak jest w rzeczywistości?
Szczerze mówiąc dla mnie jest to bardzo proste. Światy same tworzą się w mojej wyobraźni. Ja tylko to wszystko porządkuję, rysuję mapy, opisuję miejsca. Wszystko po to, by potem się nie pogubić i uniknąć błędów w nazwach, itd. Przyznaję, że kreowanie świata to mój ulubiony etap tworzenia opowieści.
Z drugiej strony, to nie jest do końca tak, że tworzę je od podstaw. Korzystam z historii, religii, zwyczajów - ogólnie z wiedzy, o naszym świecie. Jest ona dla mnie bazą. Na Ziemi też są ,np. lasy i jeziora. Mogę nadać im inne właściwości lub fantastycznych mieszkańców, ale nadal są to lasy i jeziora. Owszem, myślałam o tym, by stworzyć coś, nie opierając się na wiedzy o naszym świecie, ale to na razie tylko plany.
Podobnie jest z postaciami. Nie są całkiem oderwane od rzeczywistości. Mają ludzkie cechy, emocje, myślą podobnie. Tak, jak my, borykają się z problemami. Ponadto już wcześniej wymyślono elfy czy krasnoludy, powstało wiele baśni i mitów, z których można czerpać inspiracje.
A propos inspiracji... W Twoich tekstach często bardzo ważna role odgrywają sny bohaterów. A kiedyś w którejś prywatnej rozmowie wspomniałaś, ze na jedno z opowiadań miał wpływ Twój sen. Czy to pojedynczy przypadek, czy można mówić tu o jakiejś zasadzie?
To prawda, bardzo lubię motyw snu. Może dlatego, że sama jestem śpiochem? :P A tak bardziej serio, sny to łatwy sposób do pokazania przeszłości, myśli, pragnień, przeczuć, obaw bohaterów. Można oczywiście zrobić dygresje, wtrącenia i inne zabiegi w tym celu, ale moim zdaniem mogą one zaburzyć konstrukcję tekstu lub uczynić go chaotycznym. A co za tym idzie, tekst staje się trudniejszy w odbiorze. Sny są naturalną częścią życia i umiejętnie konstruowane mogą ciekawie budować napięcie, intrygować. W moich opowieściach są oddzielone od reszty tekstu i wyróżnione, dzięki czemu czytelnik wie od razu, że właśnie czyta czyjś sen i już na samym początku może się domyślać, że będą w nim zakodowane jakieś informacje do odkrycia.
Wracając do pytania, sen, o którym mówisz, to ten, który zainspirował mnie do napisania prologu BM i uzupełnił całą historię. Pierwszy sen głównej bohaterki śniłam osobiście jeszcze na etapie wymyślania fabuły. Był to jednak jednorazowy przypadek. Nie ma mowy o żadnej zasadzie. Natomiast motyw snu, tak ogólnie, faktycznie permanentnie i celowo pojawia się w każdym z moich opowiadań.
Bardzo ciekawią mnie nazwy w Twoich tekstach: imiona (przykładowo Serilla, Keria), krainy (Aloria, Hevan), gatunki zwierząt i roślin. Jak się je wymyśla?
Nie mam żadnej złotej metody. Zwyczajnie te nazwy wymyślam, tak samo jak światy. Czasami świadomie mieszam języki, jak angielski, niemiecki, japoński. Przerabiam już istniejące słowa, dodając niepotrzebne litery. Dzięki temu powstają neologizmy lub... być może prawdziwe słowa, których nie znam. ;)
Na przykład "Keria" powstała w wyniku zamiany kolejności liter z imienia "Keira". Imię "Khari" to wzbogacone o "h" istniejące, zagraniczne imię "Kari". Przyznam, że lubię dodawać tę właśnie literkę, zwykle bezdźwięczną, jak w języku hiszpańskim. Zazwyczaj jednak imiona i nazwy pojawiają się same w mojej wyobraźni, potem je zapisuję i wybieram najlepiej brzmiące oraz łatwe do skrócenia, w przypadku imion ważnych postaci.
A czy sama chciałabyś żyć w takim świecie?
To ciekawe pytanie. :) Odpowiedź brzmi: nie. Co prawda wiele razy o tym marzyłam, by żyć w niezwykłym świecie, pełnym magii, mieć super moce i przygody. To mogłoby być fascynujące. Ale jednak wolę ten nasz niedoskonały, pełen realnych trosk, świat, ponieważ jest mi znany i przede wszystkim jest prawdziwy, a nie wymyślony przez kogoś. Poza tym nasz świat jest naprawdę piękny, wciąż nie do końca poznany i odkryty. Sądzę, że żaden fikcyjny mu nie dorówna.
Dlatego też wolę przeżywać przygody w niezwykłych krainach pisząc i czytając fantastykę, a równolegle przeżywać prawdziwe wydarzenia i emocje w naszym świecie. Dzięki temu mogę być w dwóch światach na raz. ;)
Piszesz nie tylko fantasy, ale tez teksty obyczajowe. Które z nich pisze Ci się łatwiej? Jakie wolisz czytać?
Zdecydowanie łatwiej pisze mi się fantasy, ponieważ w tym nie ma ograniczeń. Pisząc teksty obyczajowe, muszę mieć na uwadze to, by oddać naszą rzeczywistość, chociaż w jakimś stopniu, a postaci i problemy muszą sprawiać wrażenie realnych. Myślę, że jeszcze sporo pracy i doświadczeń przede mną, zanim napiszę coś dobrego w tym gatunku. Co do czytania, lubię oba gatunki, ale fantasy nieco bardziej. :)
Twoja twórczość to nie tylko teksty. Pięknie także rysujesz, o czym zresztą juz wspomniałaś podczas tej rozmowy. Można gdzieś w sieci znaleźć Twoje prace?
Niestety nie. Kiedyś wstawiałam swoje rysunki na bloga, ale usunęłam je wszystkie, jeśli mnie pamięć nie myli. Nigdzie indziej prac nie wysyłałam, z wyjątkiem kilku innych blogów, ale większość z nich też już została usunięta.
Dlaczego je usunęłaś? Chcesz je mieć tylko dla siebie?
To nie tak. Po prostu mam naturę perfekcjonistki i nie lubię patrzeć na coś, co mi się już nie podoba. :) Usunęłam je, ponieważ uznałam, że nie są dość dobre i aktualne, by je dłużej pokazywać.
Co rysujesz najczęściej?
Odkąd pamiętam zawsze lubiłam rysować postaci. Głównie kobiece. Dopiero z wiekiem zabrałam się za mężczyzn. Ciekawe dlaczego? :P Nigdy nie fascynowało mnie rysowanie krajobrazów, budynków, w ogóle tła. Moje pierwsze prace, przypominające plątaninę figur geometrycznych też przedstawiały ludzi. Kiedy jeszcze rysowałam mangi, nie mogłam się doczekać rysowania postaci. Tło to było zło konieczne.
Ostatnio nie rysowałam, sama nie wiem nawet czemu. Pisanie bardziej mnie teraz absorbuje, choć pewnie jeszcze wrócę do rysowania, jak to już było wiele razy w przeszłości.
A realni, żywi ludzie? Zdarza Ci się rysować kogoś, kogo znasz?
Bardzo rzadko to robię. Kiedyś narysowałam koleżankę z liceum. Zdarzyło mi się też narysować jedną z Blogowiczek. Oczywiście to wszystko w stylu mangowym. O realistycznym rysunku dopiero myślę i tu największym wyzwaniem jest dla mnie narysowanie nosa w widoku frontalnym. Ze wszystkim innym sobie radzę. Rozumiem więc po trosze starożytnych Egipcjan, którzy specjalizowali się w profilach. To rzeczywiście nieco łatwiejsze. ;)
Natomiast wiele razy rysowałam ciała prawdziwych, ale nieznanych mi ludzi, opierając się na ich zdjęciach – aktach lub tych półnagich. Można to nazwać aktami aktów. Ćwiczyłam w ten sposób sztukę rysowania ludzkiego ciała ze wszystkimi stawami, mięśniami, sztukę ustalania proporcji, itd. Jest to bardzo przydatne w rysunku, jeśli nie konieczne.
Twój blog z opowiadaniami to nie jedyne Twoje miejsce w sieci. Masz też fotobloga. Jak to u Ciebie jest ze zdjęciami?
Przyznam, że zaraziłam się tym od taty. Przez jakiś rok żarliwie robiłam zdjęcia, ale teraz zwolniłam. To jednak nie jest moja pasja, tylko dodatkowa rozrywka. Nadal lubię robić zdjęcia, ale muszę mieć odpowiedni nastrój. Znacznie mniej zdjęć publikuję teraz na fotoblogu, przeważnie robię to okazyjnie. Dlaczego? Sama nie wiem. Po prostu w tej chwili nie mam "parcia na fotoblog", ale możliwe, że to przejściowy etap.
Kolejna odsłona Aru to blog taneczny. Czym się kierowałaś przy jego zakładaniu?
Dużo ryzykujesz tym pytaniem. Potrafię o tańcu mówić bez końca. :P Postaram się jednak zmieścić w kilku zdaniach. Założyłam ten blog pod wpływem emocji, krótko po warsztatach z Jambą Mulimbwe (instruktor kizomby, semby, kuduro), które odbyły się rok temu. Zajęcia z tym panem dostarczyły mi niezapomnianych emocji i co ważniejsze, zachęciły do nauki tańca, tak na serio. Obudziły uśpione marzenia. Wcześniej tańczyłam tylko latino solo, trochę towarzyskiego w małej szkółce. Dzięki tym warsztatom zaś dziś znam wielu znanych instruktorów, w tym zagranicznych i realizuję w pełni swą pasję.
Czym się kierowałam zakładając bloga? Po pierwsze, chciałam podzielić się z innymi swoją wiedzą, doświadczeniami o tańcu. Zaciekawić i zachęcić tych, którzy tak, jak ja kiedyś, wahają się - iść na kurs tańca czy nie? Staram się mobilizować do pokonywania własnych słabości i obaw, ponieważ naprawdę warto.
Kolejnym bodźcem był fakt, że nie ma (a przynajmniej ja nie znalazłam) blogów o tańcach takich, jak bachata, kizomba, semba, salsa i inne. Są albo takie nastawione na taniec towarzyski-sportowy, albo nowoczesny. Nawet widziałam jakiś o klasycznym. Jednak o użytkowych (latynoamerykańskich i afrykańskich), socjalnych tańcach, czyli takich, które tańczą "normalni" ludzie, nie sportowcy, w klubach, na festiwalach - nie znalazłam. Pomyślałam więc, że będę pisać o tych właśnie tańcach, o festiwalach, szkołach po to, by więcej ludzi miało szansę się przekonać, że jest coś takiego. Ja sama nie miałam pojęcia o istnieniu połowy z tych tańców, zanim nie wkroczyłam do tanecznego świata.
I wreszcie po trzecie, chciałam też stworzyć sobie swój własny kącik taneczny w Internecie, do którego zawsze mogłabym zajrzeć, kiedy zatęsknię za tańcem lub zachcę sobie przypomnieć, dlaczego jest on moją pasją.
Wróćmy może jeszcze ogólnie do blogowania. Wiem, że to ogólnie jest temat – rzeka, ale ciekawa jestem Twojej opinii. Co sądzisz o prywatności na blogach?
Uważam, że blogi nie są miejscem do opowiadania o życiu prywatnym. Jeżeli są ludzie, którym to pomaga, to niech tak robią. Mają do tego pełne prawo. Ja jednak nie mogłabym prowadzić stricte pamiętnika na blogu. Jedyną formą podzielenia się taką prywatą na blogu, jaką dopuszczam, to wplatanie wątków z życia w publikowane opowiadania. Podkreślam jednak, że mam na myśli obnażanie swego życia prywatnego, w sensie: z kim ostatnio spałam albo o co pokłóciłam się z mamą. Nie mam za to nic przeciwko dzieleniu się swoimi pasjami, umiejętnościami, emocjami czy osiągnięciami.
Często zaglądasz na inne blogi?
Ostatnio nie. Kiedyś robiłam to wręcz nałogowo. Teraz zaglądam tylko na wybrane blogi, kiedy mam ochotę coś poczytać. Przyznam, że lubię odwiedzać blogi osób, które dobrze znam i nie po to, by sprawić im przyjemność czy po znajomości, choć to przy okazji też. Przede wszystkim zawsze doszukuję się w ich twórczości, szeroko rozumianej, emocji, cech, nastroju, marzeń, wydarzeń z życia, które im aktualnie towarzyszą lub towarzyszyły. Lubię takie "zagadki". Nie wiem, czy to dobrze brzmi... , ale nie mam nic złego na myśli. :P Miło jest mi czytać coś, w czym jestem w stanie zobaczyć więcej, niż inni, przez to, że znam autora. Tak samo jest, tylko odwrotnie, kiedy bliskie mi osoby czytają moje opowiadania, zwłaszcza te osobiste. Myślę, że oni też to lubią.
Czy jest coś, co Cię irytuje w blogowiczach?
Na pewno znajdzie się wiele takich rzeczy, ale wspomnę o najważniejszych. Nie przepadam za blogami z "zasadą wzajemności", czyli czytaniem (lub udawaniem, że się czyta) blogów innych tylko po to, by oni czytali (bądź udawali, że czytają) mój. Najlepszym dowodem na to, że tak często jest, są komentarze, które świadczą o tym, że albo czytelnik nie przeczytał albo nie umie czytać ze zrozumieniem. Poza tym wzajemne komentarze w takiej relacji nie uważam za wiarygodne, gdyż zwykle są to same superlatywy lub jednozdaniowe stwierdzenia, że "to było fajne" albo "czekam na następny". Wolę już brak komentarza i samą świadomość, że ktoś naprawdę czyta, niż takie komentarze.
Rozumiem jednak, że nawet takie komentarze bywają miłe i mobilizujące, ale na dłuższą metę widać, że to iluzja. Taki układ sprzyja popularyzacji bloga, sporej liczbie odwiedzin i komentarzy, ale trzeba to lubić i akceptować. Ja się do tego nie nadaję i zapewne między innymi dlatego na moim blogu jest, jak jest. Mam tego świadomość.
A Twoje "realne" życie... Jak się ma do wirtualnego? Czy te dwie sfery jakoś na siebie oddziałują?
Oddziałują, w jakimś sensie. Moje życie prywatne wpływa na twórczość blogową. Na blogach poznaję różnych ludzi. Z niektórymi z nich utrzymuje prywatny kontakt, a zatem wirtualny świat oddziałuje też na moje „realne” życie. Generalnie jednak oddzielam wyraźnie „życie wirtualne” od „realnego”.
Czy jest coś, co chciałabyś zrobić w związku ze swoją twórczością? Jakieś plany lub marzenia w tym kierunku?
Marzy mi się, by zostać kiedyś pisarką. Gatunek nie gra roli. Co prawda znasz mnie z twórczości fantasy i obyczajowej, ale pisałam już kryminały, sci-fi i inne rzeczy. Każdy gatunek ma w sobie coś ciekawego. Cały czas eksperymentuję. Lubię mieszać gatunki. Nie umiem więc określić, na jakiej dziedzinie chciałabym się skupić. Myślę jednak, że zaczęłabym od fantasy, gdyż tu mam największe doświadczenie, ale kto wie? W każdym razie planuję kiedyś spróbować, choć znam realia wydawnicze. Może uda się wydać i wypromować coś na własny koszt? Zobaczymy.
Nie żałujesz założenia bloga?

Oczywiście, że nie! Dzięki temu blogowi poznałam kilka wartościowych osób, a co za tym idzie, moje życie się zmieniło, stało ciekawsze. Dzięki blogowi zaczęłam poważnie myśleć o pisaniu i szlifować swój warsztat. Na początku miałam do jednego i drugiego luźne podejście. Blog uczy też systematyczności i w pewnym sensie mobilizuje. Same plusy. :)



Cieszę się, Aru, że zgodziłaś się na rozmowę, za którą serdecznie dziękuję, życząc jednocześnie wielu sukcesów w pisaniu i nie tylko ;)
Oczywiście szerokie uśmiechy ślę też w kierunku wszystkich tych, którzy przeczytali wywiad od początku do końca. Dziękuję! :)

1 komentarz:

  1. Ja również dziękuję za wywiad z zupełnie (nie)znaną blogowiczką taką, jak ja. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz się dasz zaczarować na moim blogu i nie tylko. ;)

    :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde pozostawione słowo ;)

Copyright © 2016 Świat według Iny , Blogger