Zbrojownia i Lęk


Wiem, że czekacie na laleczkę, ale dziś jeszcze chciałam na chwilę wrócić do Miasta Bursztynu. Tym bardziej, że ostatnio współgra to z moim nastrojem.

Zbrojownia. Odwiedziliśmy ją z Julem podczas spaceru po Starym Mieście. Okazały i pięknie odnowiony budynek, który zawsze mnie zachwycał. 


I w dzień i w nocy:


Ale skupmy się może na odwiedzinach w dzień. Otóż - przed nami Zbrojownia. Podchodzimy bliżej, żeby się co nieco pozachwycać. I co widzimy?

Bo dom nasz jest otwarty, we drzwiach nie ma klucza a niewidzialni goście wchodzą i wychodzą

Nie, Ina, Duraku,ogarnij się, to nie to. Ale ludzie wchodzą i wychodzą. Drzwi otwarte na oścież. Zbliżam się niepewnie. Widzę jakieś tablice informacyjne, próbuję doczytać, ale jakoś niewiele rozumiem. Aż tu podchodzi do nas pan ochroniarz i miłym głosem rzecze: "Śmiało, można wejść, wystawa jest darmowa". Tak? Ale zaraz zaraz, jaka wystawa? Dopytuję więc Pana i dowiaduję się, że w Zbrojowni jest wystawa najlepszych tegorocznych prac dyplomowych studentów Akademii Sztuk Pięknych. Później doczytałam, że te wystawy organizowane są regularnie. Szkoda więc było skorzystać z takiej okazji. Lecimy. 


Przyznam się szczerze - nie znam się na sztuce. Szczególnie współczesnej. W wystawach też rzadko uczestniczę. W związku z tym, wielu prac nie zrozumiałam. Nawet nie próbowałam się w nie zagłębiać. 


Ale oczywiście, musiało znaleźć się coś, co mnie zainteresowało. I o bardzo. Swoją drogą, to zabawne, że ciągnęło mnie wyłącznie do czarno-białych prac (pewnie dlatego, że źle się ubrałam :P). Ale to nie ta powyższa najbardziej do mnie dotarła. 
Chciałam Wam napisać o innej. 
Barbara Stec "Lęk":


Pierwsze skojarzenie? Z moją pracką, którą zdarzyło mi się popełnić zeszłej jesieni (KLIK). W łóżku ze strachem.

Ale skojarzeń było o wiele więcej. Bo to dla mnie temat - rzeka. 

Strach. Lęk.


Jestem istotą, która boi się wszystkiego. Nawet, a może w szczególności, własnego cienia. Strach towarzyszy mi codziennie. I ma różny charakter.
Kiedyś robiłam test psychologiczny. I wyszło mi (odkrycie Ameryki), że należę do ludzi, dla których właśnie strach jest głównym motorem wszystkich działań. Problem w tym, że ten strach w 90%  działa na mnie paraliżująco.

Boję się. Nie robię nic.

Ale jest jeszcze te 10% nadziei.


Rok temu, moja droga M (która ciągle jest w moich myślach) usłyszała, że musi się stawić do szpitala na operację. W trybie pilnym. Tak z dnia na dzień. I nie byle jakiego szpitala. Szpitala w Mieście - 60 km od nas. Bez wahania zaproponowałam - zawiozę. 
Wieczorem przed wyjazdem byłam na spacerze ze znajomymi. "Nie boisz się tak jechać, sama do Miasta? Przecież nigdy nie jeździłaś" - usłyszałam. Westchnęłam i odpowiedziałam szczerze: "Boję się jak cholera". Ale pojechałam.A mój strach był niczym.

Kiedy byłam na studiach, w Mieście był taki wiadukt. Przejście dla pieszych nad ulicą. Konstrukcja metalowa. Chodziło się po metalowych kratach. A gdy spojrzało się w dół - widać było przejeżdżające samochody. Przerażał mnie ten wiadukt. Bałam się go jak nie wiem co i bardzo długo omijałam, nadkładając drogę. Aż w końcu przez niego przeszłam. Na trzęsących się nogach. Nie wiem, ile to trwało, ale dla mnie była to cała wieczność. Od tego momentu specjalnie tamtędy chodziłam. Ale do samego końca - chociaż chodzenie szło mi co raz sprawniej, to jednak i tak czułam dreszcz jak tylko wchodziłam na te metalowe kraty.

Dlaczego? Po co to wszystko?

Dlatego, żebym mogła powiedzieć:

Tak, boję się - i właśnie dlatego to zrobię!

Żebym tylko była w stanie odnaleźć granicę między odwagą a głupotą.



Ina




7 komentarzy:

  1. Rozumiem cię doskonale, tez jestem strachem podszyta. Na szczęście nie na tyle paraliżującym, że udaje mi się go pokonywać. A jeśli o zbrojownie chodzi to mieszkam z 5 km od niej i nie wiedziałam, że już otwarta, bo od lat była remontowana. Ciekawostką jest to, że wczesniej były niej sklepiki z ciuchami i Biedronka - czad.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas w LPA Biedronka znajduje się w pięknym, zabytkowym budynku. To znaczy, w budynku, który powinien być piękny - niestety, dodatki czerwonego i żółtego tylko go szpecą. Ale, swoją drogą, jeśliby miał popaść w ruinę, to to już jest chyba mniejsze zło. Jak będziesz miała chwilę - zajrzyj do Zbrojowni ;)

      Usuń
  2. A mam wrażenie, że im jesteśmy starsi tym więcej w nas strachu i ostrożności.
    Jako dziecko wchodziłam na karuzele, diabelskie młyny...było fajnie
    Teraz wyobraźnia podpowiada różne katastrofy i jak gdzieś nie muszę wchodzić to się nie pcham ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błogosławieni, którzy w niewiedzy znajdą pocieszenie :P

      Usuń
  3. no ja nie wiem czy z tym strachem to akurat prawda ;)) ...bo kto wsiada o pierwszej w nocy do autobusu "bylejakiego" i pędzi do LTM?! Ha!

    :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeee, to chyba było akurat te 10% :P Chociaż nie. Wtedy się nie bałam. Po prostu miałam ochotę na coś szalonego ;)

      Usuń

Dziękuję za każde pozostawione słowo ;)

Copyright © 2016 Świat według Iny , Blogger