Pozytywnik: czy to Paryż, czy to Londyn?


Kilka dni temu wybrałam się "w interesach" do LRA. Daleko to nie jest. Jakieś 30 km od mojej mieściny. Ale dawno już tam nie byłam. A co więcej - nigdy sama nie jeździłam tam autem. Stres więc był konkretny, bo o ile droga jest prosta, too... gdzie ja tam zaparkuję?!  Wiecie, to zawsze jest mój problem przy cit dalszych wyprawach ;)

Ale pakujemy Julka w samochód i jedziemy. Coś po drodze śpiewamy, żeby było weselej. I nie tak nudno.
Dojeżdżamy. Miasto. I parking tuż obok naszego punktu docelowego! Jupii!

Zabieramy graty i wysiadamy. Julek przygląda się uważnie, aż w końcu woła na cały głos (ku uciesze wszystkich, obecnych w około ludzi):

- Mamooo! Patrz! Przecież to Big Ben!


Wszystkich pragnących dowiedzieć się czegoś więcej o naszym lokalny Big Benie zapraszam TUTAJ :).


Ina

4 komentarze:

  1. Fajny ten Big Ben!
    Trochę się zdeptał, ale fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne zdjęcia! Fajnie, że się tak światowo Radzyń kojarzy;)
    Dzięki za odwiedziny;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Tez zawsze z Kuba śpiewaliśmy jadąc samochodem, jakbym siebie widziała sprzed laty! Już czuć święta...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde pozostawione słowo ;)

Copyright © 2016 Świat według Iny , Blogger