Troszeczkę się odzwyczaiłam od robienia kartek. Wrześniowe zabieganie nie ułatwiało sprawy. Jednak musiałam co nieco przysiąść, bo zbliżała się okazja. I to nie byle jaka.
Tak nam się śmiesznie poukładało, że dzień po urodzinach Jula swoje święto ma... jego Chrzestny (A Chrzestna dwa tygodnie później). Skoro więc już była impreza i rzeczony Chrzestny był na nią zaproszony, trzeba było zmajstrować też coś dla niego. I tak oto powstała kartka:
Może nie taka typowo "męska", jak zazwyczaj robiłam dla panów, ale na pewno pełna ciepła. I uśmiechu z przymrużeniem oka. W żółte kropki z brązowym, haftowanym misiem.
No i znowu kaskadowa. To dziwne, ale jeszcze nie znudziła mi się ta forma )
Najważniejsze, że Chrzestnemu się podobała ;)
Teraz muszę ostro przysiąść z kartkami. W końcu zbliża się Dzień Nauczyciela i kilka innych okazji... A będzie mi o tyle trudno, że złapałam się ostatnio za kordonki. Ech, nie zawsze jest fajnie mieć sto tysięcy pomysłów na raz. A doba ma tylko 24 godziny ;)
Ina
PS Odkurzyłąm ostatnio piosenki pełne wspomnień ;)
Piekna kartka, taka jasna... lekka, radosna!
OdpowiedzUsuńDzięki Aguś ;*
UsuńFajna! Bardzo pozytywna :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńO kurcze, jaka śliczna! :)) Też bym była z takiej zadowolona :)
OdpowiedzUsuńWiesz, co ja myślę, kiedy brak mi czasu? Że Einstein miał go tyle samo :)
Świetne, muszę zapamiętać! Ogólnie niby nie narzekam, tylko chciałoby się czasem więcej...
Usuń